Rozdział 54 Gdziekolwiek, byle nie Tesco
Liam zignorował notatkę.
Kiedy wszedłem, nie zdążył mnie wyrzucić, dopóki nie podałem mu liściku, w którym napisałem: „To od mojego taty”. Potem przez chwilę patrzyliśmy na siebie, zanim poprosił mnie, żebym odszedł na bok.
Teraz oni śpiewają, a ja jestem cholernym widzem, który z pierwszego rzędu widzi profile wszystkich.