Rozdział 418 O co całe zamieszanie?
W okazałym, choć stonowanym salonie posiadłości Vanderbilt rozgrywał się dramat subtelnych gier o władzę i więzi rodzinnych. Claire, z postawą, która przeczyła jej wiekowi, właśnie zakończyła rozmowę z Paulą, w której podteksty konfliktu i ambicji były tak wyraźne, jak światło dzienne wpadające przez bogate okna.
Paula, maskując irytację wyćwiczoną gracją, podniosła się z miejsca. Jej westchnienie, obciążone niewypowiedzianymi myślami, wypełniło pokój, zanim przemówiła. „Claire, rozważę twoją sugestię. Ale pamiętaj, Summers Group nadal jest częścią spuścizny The Summers. Słowo mojego ojca jest ostateczne. Poczekamy na jego wskazówki”, powiedziała, jej głos był spokojny, ale w jej oczach widać było burzę emocji.
Claire, niewzruszona, machnęła ręką na Paulę, odprawiając ją nonszalanckim gestem, jej pewność siebie pozostała niezachwiana. Gdy Paula wychodziła, eskortowana przez Geralda Vandersona, Joseph wyłonił się ze swojej kryjówki, jego twarz była płótnem irytacji.