Rozdział 7 Pomoc Pana Seana
Alicja spojrzała z irytacją. „Xander!”
Miała zamiar przemówić, gdy usłyszała dźwięk podnoszonej pokrywki filiżanki. Czysty dźwięk nie był głośny, ale wystarczyło, by ją uciszyć. Jej usta natychmiast zamknęły się w przerażeniu.
Clarissa spojrzała na Xandera zranionym wyrazem twarzy, a jej oczy wypełniły się łzami. „Xander…”
Chociaż Clarissa wiedziała, że miłość w bogatych rodzinach bywa kapryśna, nadal była zraniona, że Xander tak łatwo zmienił temat z rozmowy o ślubie z nią na ślub z Claire, po tym jak byli razem przez ponad dekadę. Co ona dla niego znaczyła?
Czy była warta mniej niż dziesięcioprocentowe udziały w Morgan Group?
Xander również był wściekły, ale nie chciał zostać ukarany przez ojca ani stracić pozycji spadkobiercy Morgan Group. Zacisnął zęby i powiedział: „Claire, dobrze, poślubię cię, ale zapomnij o akcjach!”
„ Heh…” Claire prychnęła. „Ty chcesz się ożenić, a ja nie”.
„Panie Vanderbilt!” Xander odwrócił się, żeby spojrzeć na Seana. „Słyszałeś, prawda? Nie chodzi o to, że nie chcę się z nią ożenić. Chodzi o to, że ona nie chce wyjść za mnie. Teraz chce anulować małżeństwo. To nie ma nic wspólnego ze mną, więc nie ma potrzeby rekompensaty”.
Sean uniósł brwi, jego cienkie usta lekko się wygięły. „Czy tak uczyła cię twoja matka, Evelyn?”
Jego głos brzmiał lekko, nie było to do końca nagana, ale Xander był oszołomiony.
„ Zdradziłeś jej własną siostrę, okazując nielojalność. Odurzyłeś ją kawą i wysłałeś do łóżka innego mężczyzny, postępując niesprawiedliwie. Która głupia kobieta chciałaby poślubić takiego nielojalnego i niesprawiedliwego mężczyznę jak ty?”
Clarissa, „…”
Dlaczego miała wrażenie, że pan Sean pośrednio ją strofował?
Pan Vanderbilt powiedział stanowczym głosem: „Sprawa jest załatwiona. Zaręczyny odwołane/ Claire otrzyma 10% akcji Morgan Group jako rekompensatę”.
Sean ogłosił werdykt, nie dając nikomu szansy na wyrażenie sprzeciwu.
Chociaż Xander nie chciał i był niechętny, mógł tylko zacisnąć zęby i zaakceptować, nawet jeśli musiał przełknąć dumę.
Nawet mając tu swoich rodziców, nie odważyliby się sprzeciwić słowom Seana, zwłaszcza jeśli chodzi o kogoś z jego pokolenia.
Claire była nieco zaskoczona. Nie spodziewała się, że Sean będzie tak rozsądny. Myślała, że Sean jest tutaj, aby wesprzeć Xandera, ale mówił tak logicznie, że poczuła się trochę zawstydzona.
Spojrzenie Seana ponownie wylądowało na twarzy Claire. „Czy jesteś zadowolona z tego wyniku?”
Claire zebrała myśli i skinęła głową z zadowoleniem. „Tak, teraz, gdy sprawa została rozwiązana, uważam, że moje problemy z Morganami są rozwiązane. Nie będę już wspominać o tym, że moja matka uratowała matkę Xandera”.
Gdy mówiła, Claire nagle się zatrzymała, a jej wzrok przesunął się na Roberta. „Mam jednak inną sprawę”.
Robert wiedział dokładnie, o czym mówi Claire. Jego twarz natychmiast opadła. „Claire, ostrzegam cię, nie przesadzaj!”
Claire powiedziała stanowczo: „Ojcze, Alpha Ventures zostało założone przez moją matkę. Kiedy zmarła, zostawiła testament, w którym podzieliła swoje 51% udziałów na dwie części, 25% dla ciebie i 26% dla mnie, gdy osiągnę pełnoletniość. Mam teraz 23 lata, co oznacza, że jestem dorosły. Dlatego powinieneś dać mi mój udział w firmie”.
Głowa Roberta pulsowała ze złości. Powodem, dla którego zmówił się z Alice, by wrobić Claire, było zabezpieczenie dla siebie części akcji Claire. Jednak…
Nie chciał wracać do przeszłości, ale nie zamierzał łatwo oddać Claire akcji.
„ Panie Sean” – powiedział, zwracając się do Seana z szacunkiem. „To sprawa rodzinna. Jak pan wie…”
Robert miał jasne intencje: nie chciał, żeby Sean mieszał się w sprawy rodzinne.
Sean uniósł brew, stając prosto. „Rzeczywiście, to twoja rodzinna sprawa, niezwiązana z Morganami. Nie ma potrzeby, żebym dalej słuchał”.
Westchnienie ulgi przetoczyło się przez Roberta. Gdy Sean odszedł, miał sposoby, aby poradzić sobie z Claire bez ingerencji.
Podszedł z pochlebstwem: „Panie Sean, pozwól mi panu towarzyszyć”.
Gdy mijał Claire, Sean nagle zatrzymał się w miejscu. „Kłótnia nie rozwiąże sprawy, o której pan wspomniał wcześniej. Nie każdy jest tak rozsądny jak ja”.
Claire spojrzała na niego zaskoczona. Czy on nie wychodził?
Jaki był cel dzielenia się z nią tym?
Obserwując jej oszołomiony wyraz twarzy, Sean zacisnął usta i wsunął rękę do kieszeni. Wyciągnął wizytówkę i podał jej ją. „Ponieważ twoja matka zostawiła testament, najskuteczniejszym sposobem poradzenia sobie z tym jest skonsultowanie się z prawnikiem”.
Wizytówka nosiła nazwisko wybitnego prawnika, wraz z jego danymi kontaktowymi. Claire natychmiast zrozumiała. Wyciągnęła rękę i przyjęła ją, mówiąc: „Dziękuję”.
Robert był sfrustrowany, zgrzytał zębami. Odwrócił się, by spojrzeć na Xandera raz jeszcze, pytając w milczeniu: „Czy jesteś pewien, że pan Sean przyszedł cię wesprzeć?”
Dlaczego miał wrażenie, że odkąd Sean pojawił się na scenie, pomagał Claire?
Robert, a nawet Xander zauważyli, że ten starszy mężczyzna otwarcie opowiadał się po stronie Claire.
Ale dlaczego Sean tak bardzo pomagał Claire?
Widząc, że Sean zamierza odejść, Claire wstała. „Masz rację. Zostawię kwestię testamentu prawnikowi. Nie zostanę tutaj, żeby przerywać wasze romantyczne dyskusje”.
Podeszła i stanęła obok Seana. „Pójdę z tobą”.
Robert był oszołomiony.
Claire zaginęła cztery lata temu, a on w końcu wykorzystał okazję, by się z nią skonfrontować. A teraz odchodziła w ten sposób. Kiedy prawnik przyszedł go szukać, ona nawet się nie pojawiła. Jak więc miałby grozić i zastraszać Claire?
Stawał się coraz bardziej roztrzęsiony. Dawał sygnały Alice i Xanderowi wzrokiem.
Xander nie chciał jeszcze puścić Claire. Zrobił kilka kroków w jej stronę, ale Sean stanął obok niej i powiedział: „Dobra, chodźmy razem”.
Xanderze, „…”
Robert, „…”
Alicja, „…”
Choć wszyscy chcieli powiedzieć coś, by zatrzymać Claire, żaden z nich nie odważył się wydać z siebie choćby jednego dźwięku.
Kto odważyłby się sprawiać kłopoty w obecności pana Seana?
I kto odważyłby się zostać z kimś, kto szedł obok pana Seana?
Mogli tylko niechętnie patrzeć, jak Claire i Sean odchodzą tuż przed ich oczami.
Gdy tylko wyszli, Claire nie mogła powstrzymać się od wybuchu śmiechu. „Haha! Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby mój tata wyglądał na tak pokonanego”.
Sean rzucił jej ukradkowe spojrzenie, nie mówiąc ani słowa, lecz kąciki jego ust delikatnie się wygięły.
Claire była szczerze zachwycona. Spodziewała się, że będzie musiała stoczyć ciężką walkę, kiedy tu dziś przyszła. Nie pozwoliliby jej tak łatwo odejść, gdyby nie przerodziło się to w pełnowymiarową konfrontację.
Niespodziewanie przybycie Seana sprawiło, że sprawy potoczyły się bardzo sprawnie, a ona nawet uzyskała to, czego chciała.
Po kilku śmiechach lekko poklepała Seana po ramieniu szczupłą dłonią. „Dziękuję, Sir.”
Pan?
Claire pamiętała ich spotkanie na lotnisku tego dnia.
Sean spojrzał na małą dłoń na swoim ramieniu, jego głębokie oczy lekko się zwęziły. „Xander nazywa mnie panem Vanderbilt. On i ty jesteście parami. Ale czy nie uważasz, że to trochę zbyt nieformalne?”