Rozdział 48 Do zobaczenia w sądzie
Robert skrzyżował ramiona i prychnął. „Ha! Ona chce udziałów? Jasne. Powiedz jej, że musi osobiście mnie o nie poprosić”.
Matt pracował jako prawnik od lat. Wśród wielu bandytów i łajdaków, których spotkał, Robert nie był najgorszym, jakiego spotkał.
Podniósł rękę, poprawił okulary w złotych oprawkach i beznamiętnie odpowiedział: „Jeśli taka jest twoja odpowiedź, spotkamy się w sądzie”.