Rozdział 62 Wielki patron
„Tak. Powinniśmy pójść do dobrej restauracji!”
Robert był zachwycony, że zapewnił sobie miejsce, więc radośnie się śmiał, pocierając swój wzdęty brzuch. „Oczywiście, chodźmy tam! Zamów cokolwiek chcesz, czy to napój, czy jedzenie!”
Grupa chichotała i paplała, idąc w kierunku drzwi. Jednak zanim dotarli do drzwi, ludzie nagle zaczęli wchodzić do pokoju. Zaskoczony Robert zamarł z zadowolonym uśmiechem na twarzy. „Dlaczego tu jesteś, Robert?”).