Rozdział 120 Thomasie, to takie słodkie!
Już mnie to nie obchodziło. Aby sprowokować Nicholasa, siłą położyłam rękę Thomasa na mojej talii.
Duża dłoń Thomasa przycisnęła się do mnie. Mimo że miałam na sobie sweter, był sztywny i nieruchomy, jakby bał się przekroczyć granice nawet o najmniejszą ilość.
Twarz Nicholasa pociemniała, ale ja poczułem przypływ satysfakcji.