Rozdział 2 Idealne dopasowanie
Isabella nagle przypomniała sobie tygodniową podróż służbową, którą Maxwell odbył dwa miesiące temu. Zacisnęła dłoń na telefonie, a jej kostki stopniowo bledły.
Czy ją zdradził?
Była sekretarką Maxwella, a także jego tajną żoną. Ale nigdy nie słyszała plotek o jego romansach z innymi kobietami aż do teraz.
„Pan Hawkins jest taki dobry dla swojej dziewczyny. Ciekawe, kim jest ta szczęściara! Wygląda na to, że wkrótce ujawnią swój związek”.
„Wyszukałem w Google tę kobietę. Czy to ona?”
Pielęgniarka pchająca wózek medyczny odebrała telefon drugiej pielęgniarce. „Tak, to ona!” krzyknęła.
„Czyż nie jest drugą córką rodziny Quine? Ze swoim wyglądem i statusem idealnie pasuje do Maxwella!”
W miarę jak odchodzili, rozmawiając między sobą, ich głosy stopniowo cichły w oddali.
„Rodzina Quine…” – pomyślała Isabella.
Po załatwieniu procedur związanych ze szpitalem Isabella wsiadła do samochodu, który po nią przysłał kamerdyner.
Przez długi czas miała mętlik w głowie.
Isabella siedziała w samochodzie z opuszczoną do połowy szybą. Słabe światło ekranu telefonu oświetlało jej bladą twarz.
Próbowała znaleźć powiązanie między rodzinami Quines i Hawkins, ale bezskutecznie.
Było to po prostu zbyt dziwne dla dwóch prominentnych rodzin z Pamore.
Kiedy Isabella wróciła do Hawkins Manor, światła w salonie nadal były zapalone.
Elizabeth była tam sama. Czekała z laską w ręku. „Dzięki Bogu, że jesteś cała, Gracie! Byłam tak zmartwiona, że prawie dostałam zawału serca!”
„Nie martw się, babciu”. Isabella wymusiła uśmiech. Próbowała wymyślić wymówkę, żeby pójść na górę. „Jestem trochę zmęczona”.
„Dobra, idź odpocząć. Mam kogoś, kto skontaktuje się z Maxwellem. Niedługo wróci!”
Isabella była zaskoczona przez chwilę, zanim ból w jej sercu znów ją przytłoczył. Jej twarz stała się bledsza.
Okazało się, że była jedyną osobą, przed którą ukrywał się Maxwell.
Elżbieta uważała, że Izabela była smutna, ponieważ Maxwell nie spędzał z nią czasu.
Nie wiedziała, że pojawienie się innej kobiety boleśnie ugodziło Isabellę w serce. Sprawiło, że wytrwałość i wysiłek Isabeli przez cały ten czas wydawały się śmieszne.
Kiedy Maxwell wrócił, następnego dnia była już głęboka noc.
W sypialni panowała całkowita ciemność. Włączył światło, pokazując swój lekko niezadowolony wyraz twarzy.
„Jeszcze nie śpisz? Dlaczego nie włączyłeś światła?”
Isabella cały dzień leżała w łóżku. Prawie nic nie jadła i nie piła. Dania przysłane przez lokaja dawno wystygły na stoliku nocnym.
„Gdzie byłeś przez ostatnie dwa dni?” Isabella stała zwrócona ku niemu drobnymi plecami, a jej chrapliwy głos był zabarwiony zmęczeniem.
Maxwell właśnie zdjął garnitur, gdy usłyszał jej pytanie. Oszołomiony, spojrzał w jej kierunku i zmarszczył brwi.
Przez trzy lata małżeństwa po raz pierwszy zapytała go w taki sposób, gdzie się znajduje.
„Musiałem załatwić coś w oddziale firmy w Misdeon” – odpowiedział zimnym głosem, irytująco poluzowując krawat. Następnie poszedł do łazienki.
„Och, naprawdę?” Isabella parsknęła śmiechem. Sarkazm w jej głosie był wyraźny. „Zapytałam o to Leo. Nie poleciałeś żadnym samolotem do Misdeon”.
„Co dokładnie chcesz powiedzieć?” Maxwell nagle zatrzymał się w miejscu, gdy dotarł do łazienki.
Chociaż Isabella nie spojrzała mu w oczy, wyczuła jego dominujący chłód. Wiedziała, że się wścieka.