Rozdział 3 Jak zostałaś panią Hawkins
„Kiedy ją poznałeś?”
W przyćmionym świetle Maxwell w końcu zobaczył Isabellę podpierającą się kulami. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że była o wiele szczuplejsza niż trzy lata temu, kiedy się pobrali.
Wyglądała tak, jakby podmuch wiatru mógł ją z łatwością porwać.
„Śledziłeś mnie?” Twarz Maxwella od razu zrzedła.
„Myślisz, że nie mam nic lepszego do roboty? Byłam w tym samym szpitalu i widziałam cię na własne oczy”. Choć jej głos był cichy, wymawiała słowa wyraźnie.
Maxwell wyglądał na wściekłego, mimo że Isabella była przytłoczona smutkiem. Jak mógł?
Nadal nie wyraził żadnego zaniepokojenia nią, mimo że była w katastrofie lotniczej. Jeszcze gorzej było z tym, jak wyraźnie było słychać irytację i pogardę w jego głosie.
Oczywiste było, że ich trzy lata małżeństwa nie przyniosły żadnych efektów.
Przez cały ten czas zajmowała się wymagającą teściową i opiekowała się bratową, która jej nie lubiła.
W rodzinie traktowano ją jak zwykłą służącą, a w firmie robiła wszystko, co mogła, by wypaść jak najlepiej w roli sekretarki.
Dawała z siebie wszystko, by spełnić życzenie Elizabeth, by urodziła dzieci Maxwella. Miała nadzieję, że w końcu dostrzeże w niej dobro.
Nawet najmniejszy gest sympatii z jego strony zrekompensowałby jej niestrudzone wysiłki w ciągu ostatnich trzech lat.
Jednakże Maxwell przez cały okres ich małżeństwa prawie jej nie dotykał.
Choć dzielili ten sam pokój, nie spali w tym samym łóżku.
Tłumiąc ból w całym ciele, Isabella spojrzała w jego mroźne oczy i wybuchnęła śmiechem.
„Twoja mama powiedziała, że jestem bezpłodna, a teraz ty zapłodniłeś swoją panią. Czy w ogóle nie obchodzi cię moja godność?”
Podniosła brodę i wyciągnęła prawą rękę, żeby go dotknąć.
Ale on powstrzymał ją w mgnieniu oka.
„Vanessa nie jest kochanką. Znam ją od ponad 20 lat”.
Znali się więc od dzieciństwa. Isabella czuła, jak uścisk Maxwella na niej się zaciska.
„Przebywała za granicą przez pięć lat i nie miałem z nią żadnego kontaktu przez cały ten czas”.
Isabella była zaskoczona, słysząc to. Nic dziwnego, że nie była w stanie znaleźć żadnych informacji o nich.
Pamiętając, że kobieta była w ciąży, spojrzała na Maxwella. „Więc już do niej wróciłeś?”
Jabłko Adama Maxwella lekko drgnęło. Pomyślał o wyjaśnieniu, ale po namyśle zrezygnował.
Jego spojrzenie pociemniało. „Zapomniałaś, jak skończyłaś jako pani Hawkins?”
Cóż, nawet gdyby nie poruszył tego tematu, Isabella nigdy by o tym nie zapomniała.
Hawkins Group miał wiele oddziałów, a wiele osób pragnęło tej pozycji jako jego następcy. Dlatego Elizabeth chciała znaleźć kobietę z Pamore dla Maxwella. Chciała, żeby się ożenił i miał przyszłego następcę, aby zapewnić stabilność firmie.
Jako wybawicielka życia Elżbiety, Isabella sama zgłosiła się na ochotnika do tej roli.
Przyszła do Maxwella sama i dała mu jasno do zrozumienia, że nie będzie ingerować w jego życie.
Nie dość, że zgodziła się ukryć ich małżeństwo i zamknąć swój prosperujący butik. Zgodziła się zostać jego sekretarką w Hawkins Group i pomagać w prowadzeniu jej spraw.
Teraz Maxwell powiedział jej, że przekroczyła granice.
Isabella parsknęła śmiechem. „Cóż, nie zapomniałam. Ale ludzie są chciwi, prawda?”
Jej twarz była biała jak papier. Gdyby nie miała uśmiechu na twarzy, wyglądałaby jak duch, który uciekł z piekła.
Kiedy teraz na nią patrzył, Maxwell poczuł, że się zmieniła. Ale nie potrafił powiedzieć jak...
Nagle Isabella bez wysiłku wyrwała rękę z jego uścisku.
Przyjemny zapach stopniowo przenikał przestronny pokój, stając się silniejszy z każdą sekundą. Okna były zamknięte, a temperatura rosła.
Maxwell rzucił okiem na termostat i zobaczył, że temperatura wynosi 30 stopni Celsjusza.
Jego wyraz twarzy pociemniał, zwłaszcza gdy Isabella sięgnęła po jego ubranie.
Wyglądało na to, że nie potrafił jej odepchnąć.
Kiedy jego oddech stał się urywany, zapytał ze złością: „Co zrobiłeś?”