Rozdział 1 Długo przez Niego oczekiwany
Punkt widzenia Mii
Moje miesiączki nigdy nie były dokładne, ale i tak powinnam o tym wiedzieć.
Nudności, zmęczenie, zmiana smaku... Można by pomyśleć, że to oczywiste, ale nigdy nie wiadomo, ile objawów przeoczyłeś.
Podobnie jak nie zauważałam znaków, które krzyczały do mnie, że mężczyzna, za którego wyszłam, nigdy nie odwzajemni mojego uczucia, bez względu na to, jak bardzo się starałam.
Przyszedłem na badania przesiewowe myśląc, co najgorszego może się stać? Gdyby to był rak, dałbym sobie z tym radę. Ale z tym nie dałem rady.
Dziecko.
Najlepsza rzecz pojawia się w najgorszym momencie.
Nie wiem, kiedy poczuję tę potężną matczyną reakcję. On znienawidzi dziecko. miłość, o której słyszałam, ale jestem pewna JEGO.
Równie dobrze mogłoby się okazać, że to rak. Przynajmniej jedno z nas by się ucieszyło.
Siedząc sama w zatłoczonym holu oddziału położniczego, próbuję wchłonąć nowinę. Moje wysiłki są daremne. Moje oczy nagle łzawią z zazdrości o szczęśliwe, kochające się pary siedzące wokół mnie. Mam luksusowy dom do życia, miliardera, którego mogę nazywać moim mężem, i jego dziecko w moim łonie.
A jednak są szczęśliwi.
Zamieniłabym to wszystko na to, co oni mają: mężczyznę u boku, który się o mnie troszczy.
Naprawdę przyszedłeś w najgorszym momencie, maleńka. Dotykam mojego płaskiego brzucha, gorzko. Dlaczego przyszedłeś, skoro mama kochała niewłaściwego mężczyznę? Co mam z tobą zrobić?
Mój telefon dzwoni, ostrzegając mnie, że nie mogę wiecznie ukrywać się przed swoim życiem. Wpatruję się w jego imię świecące na moim ekranie, trudno mi znaleźć swój głos.
Na koniec po prostu przyłożyłem ją do ucha, w milczeniu. Zajęło mu minutę, żeby zorientować się, że dotarła, ale tylko sekundę, zanim wybuchły jego krzyki...
„Scar, gdzie ty do cholery jesteś?!” Głos Lucasa jest bardziej zrzędliwy niż zwykle, „Powiedziałeś 9!”
Zerkam na telefon. 9:07 rano. To cała cierpliwość, jaką mój kochany mąż może mi poświęcić. 7 minut.
„Czy możemy to zrobić innym razem?” Zamykam oczy, nie znajdując siły, by pomyśleć o naszym harmonogramie, „...Dziś nie czuję się zbyt dobrze--”
Mocno ściskam torebkę. Leżą w niej dwa dokumenty.
Wynik ciąży i... nasze papiery rozwodowe. Jeden przypadek z dnia na dzień, drugi... długo oczekiwany. Nie czuję się najlepiej , ale z drugiej strony, nie czułam się już od jakiegoś czasu. Po prostu nie rozgryzłam, co w tym wszystkim oznacza dziecko.
Wydał z siebie zimny śmiech. Gryzę się w język, połykając resztę słów.
„TY poprosiłaś o rozwód, Mia Fuller. TY powiedziałaś, że dostarczysz te 'cholerne papiery rozwodowe' jako pierwszą rzecz dzisiaj”. Lucas kpi lodowatym głosem. Widziałam w myślach jego wyraz obrzydzenia. Widziałam go na jego twarzy przez pięć lat z rzędu. „Co ci mówiłem?”
Zamykam oczy, ale łzy wciąż mi płyną.
[Nie marnuj mojego czasu na te bzdury. Chcesz większego kieszonkowego? W porządku. Ale nie lubię być zagrożony.]
Tak właśnie powiedział.
Uważał, że rzucam histerię rozwodem. Jakby to mogło mu w jakikolwiek sposób zagrozić. Od czasu naszego ślubu jego najdroższym życzeniem było, żebym odeszła.
Pięć lat temu. Życzenie TAK wytrwałe zasługuje na spełnienie.
„Masz rację”, Marszcząc brwi, mocno obcięłam paznokcie w dłoni, aby utrzymać głos w ryzach, „Przepraszam za spóźnienie. Będę za 30 minut ”.
„Nie zawracaj sobie głowy” – Lucas prychnął chłodno. Słyszałem dźwięk odpalanego samochodu. „Ostatnia kontrola Sophii jest dzisiaj i muszę iść. Nie mogę się doczekać”.
Dlatego tak się spieszył. Stanęłam mu na drodze i jego ukochanej. Znów.
To jest jej co? Milionowe badanie kontrolne po operacji? MÓJ mąż krążył między naszym domem a szpitalem przez ostatnie trzy miesiące jak pracowita pszczółka. Ale rozumiem, dlaczego jest tym zaniepokojony.
Gdyby czuła się lepiej, mogliby w końcu być razem.
„W takim razie dostarczę to do szpitala” – zamykam oczy i rozłączam się. Mógł powiedzieć nie w ostatniej chwili, ale już mnie to nie obchodzi.
Nie potrafię kontrolować swojego serca, żeby się w nim zakochać, ale mogę zmusić nogi, żeby go zostawiły. Z czasem moje serce się zagoi. Wszystko się zagoi.
Co ja powiedziałam? Mam luksusowe domy i miliardera? Jaki żart. UKRADŁAM je, i chociaż zniżyłam się do tak taniego ruchu, nigdy tak naprawdę nie były moje. Przez pięć lat uważali mnie za złego smoka, który dręczy, zabiera i trzyma się jej waginy. Więc przez pięć lat osądzają, karzą i zabijają.
Ale ja nie jestem.
Jestem tylko wiewiórką, która nie potrafiła utrzymać jedynego orzecha, którego kiedykolwiek pragnęła.