Rozdział 5 Ostatnie wezwanie
Punkt widzenia Mii
Aurora i tak zabrała mnie na lotnisko. Ale nie chciała mi dać biletu.
Wepchnęła mi do rąk kubek gorącego kakao i spojrzała na mnie zza małego stolika w McDonaldzie, jak surowa matka oceniająca swoje uciekające dziecko.
„Dopiero dziś się dowiedziałam…” zaczynam nieśmiało, a ona natychmiast odpowiada:
„Tak, powiedziałeś to!”
To nie tak, że to wszystko zaplanowałem. Opuszczam wzrok na kakao, nie mogę na nią patrzeć. Jest wściekła i wiem dlaczego.
Pochodzi z bogatej rodziny. Piękna, popularna, z nogami o długości dwóch metrów itd. Ale nie urodziła się bogata. Patrzyła, jak jej samotna matka haruje, wychowując ją, nienawidząc swojego nieodpowiedzialnego ojca przez całe życie, tylko po to, by dowiedzieć się, że ich nie zostawił, jak powiedziała jej mama. Jej mama przyspieszyła rozstanie.
Ona widzi, że ja robię dokładnie to samo.
„Nie nauczę dziecka, żeby go nienawidziło...” mruczę, nie śmiejąc spojrzeć na gniew na jej twarzy. Wiem, ile przeszła.
„To nie wszystko!” Aurora rzuca mi mordercze spojrzenie, strzelając jak z karabinu maszynowego, „Moja mama mnie okłamała, tak, ale to dlatego, że mój tata ją zdradził. Ale on też mnie kochał i boli tylko świadomość, że cierpiał przez dwanaście lat myśląc, że go nienawidzę, podczas gdy ja myślałam to samo, i boli, gdy wybuchło i nakrzyczałam na moją mamę, i boli świadomość, że dała mi wszystko, co miała, i jeszcze więcej... to po prostu bardzo, bardzo skomplikowane. Nie masz pojęcia, jak trudno było jej założyć własną firmę, a ja obserwowałam każdy jej ból!”
Pozwoliłem jej dokończyć tę tyradę, widziałem, jak jej słowa ją spotkały, i wiem, że to nadal boli.
Aurora westchnęła głęboko: „Scar, nie jest łatwo wychowywać dziecko samemu”.
„Masz szczęście, Auroro” – chciałbym jej posłuchać, ale mój przypadek jest inny – „ale co jeśli twój ojciec cię znienawidził? TY poszłaś do niego, pamiętasz, jak bardzo się denerwowałaś?”
Ona jest uciszona.
To był ostatni semestr naszej 8 klasy. Podjęcie tej decyzji zajęło jej tygodnie. Nauczyciel podejrzewał, że jej najlepsza uczennica wchodzi w toksyczny związek, widząc, jak bardzo jest nie w formie.
„Naprawdę nie ma szans z wami dwojgiem? Nadal nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś...” Aurora mruczy, niechętna zaakceptowaniu rzeczywistości, „Co się stało tym razem? Przecież on nie był wcześniej chamem...?”
Co się stało? Niewiele. Właśnie weszłam i zobaczyłam mojego męża całującego moją siostrę. Może robili to przez cały czas, ale zobaczenie tego jest czymś innym.
„Teraz nie ma to znaczenia” – zamykam oczy, potrząsając głową, żeby go z tego wyrzucić – „On mnie nie kocha, a teraz miłość jego życia jest już całkowicie uzdrowiona. Będą razem, a ja się od nich uwolnię. Taki jest plan”.
„O tak, dobry plan” – Aurora rzuca mi śmiercionośne spojrzenia – „nie przejmuj się, jeśli zapytam, ale gdzie jest dziecko w twoim idealnym planie?”
Odpowiadam jej beznamiętnie. Dziecka nie było, kiedy wpadłam na ten plan. Ale z drugiej strony Lucas już jasno dał do zrozumienia, że i tak niczego to nie zmieni.
„Nie musisz pozostawać w małżeństwie dla dziecka, ale i tak powinnaś mu powiedzieć” – mówi Aurora, prychając ze złością, gdy wykrzykuje: „Ughhh, dlaczego muszę bronić tego palanta?! Zobacz, co mi kazałaś zrobić !”
Tylko ona mogłaby wyrzucić potężnego miliardera z miasta za mnie, osobę o złej sławie.
Aurora podaje mi bilet lotniczy, naciskając go jednym palcem, a w drugiej ręce trzyma mój telefon: „Powiedz mu, a bez względu na jego nastawienie, możesz odejść wiedząc, że zrobiłaś wszystko, co mogłaś”.
Powiedz mu, że wyjeżdżam z dzieckiem, którego nie chce, dzieckiem z jego krwią, które zrujnowałoby jego szansę z Sophią? W dniu, w którym zobaczy pierwszy promyk nadziei na bycie ze swoją ukochaną?
Nawet dla mnie, to jest zbyt okrutne.
„Zasługuje na to, żeby wiedzieć” – mówi Aurora.
Waham się, ale biorę telefon.
„Co?” Aurora szeroko otwiera oczy, gdy ją odkładam.
„Wysłałam mu SMS-a”
„Napisałaś SMS-a?!” Aurora przewraca oczami. „On jest twoim mężem, a ty NAPISUJESZ SMS-a? Po takie wieści?!” Wściekle chwyta mój telefon, a ja jej na to pozwalam.
Jestem zmęczony. Zmęczony widzeniem nienawiści w oczach, które kocham.
Zmęczony słyszeniem chłodu w głosie, który kiedyś przynosił mi ciepło.
„Serio?! To wszystko, co potrafisz?” Aurora przyciska mój telefon do mojej twarzy.
[Jestem na lotnisku. Powiedz słowo, a nie odejdę.]
„Jeśli w jego sercu są choć najmniejsze uczucia do mnie”, patrzę na Aurorę, „tylko jedno słowo, żeby powiedzieć mi, że jest w porządku z tym, że pozostaję BLISKO jego życia, nawet jeśli jest rozwiedziony, będę walczyć o niego, o dziecko, o wszystko i o nic. Ale jeśli nie, to…”
Jaki jest więc sens torturowania wszystkich niewinnym dzieckiem?
[Uwaga wszyscy pasażerowie, to jest ostatnie wezwanie na pokład...]
Czekaliśmy całą godzinę, tylko po to, by usłyszeć wezwanie do wejścia na pokład powtarzane do ostatniego. Spojrzenie Aurory staje się coraz smutniejsze. Dziwne, ale moje pozostaje spokojne. Jestem przyzwyczajony do rozczarowań.
Albo tym razem nie miałem wielkich nadziei.
Mój telefon dzwoni, przerywając Aurorze. Trąca mnie podekscytowana, ale to nie jest telefon od niego.
[Pan Fuller dzwoni...] Trzy słowa świecące chłodno na moim ekranie. Moje serce zamarza. Nie chcę odbierać.
„Cześć” – słyszę swój zimny głos.
„Twoja mama jest ranna. Wróć do domu”. Z chłodniejszym głosem rozłącza się, zanim ja mogę.