Rozdział 255 Ulewny deszcz
Tłum za mną rzucił się do przodu, mimowolnie popychając mnie w stronę małej sceny.
Nie rozumiałem tych ludzi. Czym byli tak podekscytowani? Wszyscy krzyczeli i skakali, a ja nie mogłem powstrzymać się od spojrzenia w stronę sceny.
W końcu go zobaczyłem.