Rozdział 527 Przybycie Artura
Gdy wszyscy odwrócili się ze zdziwieniem, zauważyli, że przybysze nie byli obcy; to nie kto inny, tylko Artur i jego świta, w tym Atlas. Wyglądało na to, że ci ludzie byli razem od zawsze, prawdopodobnie omawiali interesy.
Mia i ja wymieniliśmy spojrzenia, ale nie zrobiliśmy żadnego ruchu.
Wysoki i szczupły mężczyzna w średnim wieku natychmiast ukrył gniew, podchodząc do Arthura. Z daleka powitał Athurta pochlebnym tonem, wyciągając rękę: „Panie Arthurze, jest pan tutaj. Przepraszam, że pana zaskoczyłem takim zamieszaniem”.