Rozdział 548 Cóż, to jest niezręczne
Zanim położyłam się spać, zadzwoniłam do Atlasa. Poinformowałam go, że wszystko jest stabilne po stronie Trinity i poczułam ulgę. Westchnęłam, wdzięczna, że mogłam położyć się spokojnie do łóżka, a to wszystko dzięki Trinity, która zniosła cierpienie za mnie.
Poczucie winy w sercu nie pozwalało mi spać. Każde wydarzenie odtwarzało się w mojej głowie niczym seria scen. W końcu, gdy zbliżał się poranek, ja, z oczami jak u pandy, pospiesznie wziąłem ciepły prysznic. Namawiany przez trzy starsze panie, udało mi się coś zjeść, zanim pognałem do szpitala.
Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy przybyłem, Trinity właśnie się obudziła. Patrząc na krzątającą się w środku lekarkę, poczułem niepokój. Jednak nie czuwała długo i po około pół godzinie znów zapadła w głęboki sen.