Rozdział 487
Eve nawet nie spojrzała na Tracy, gdy ochroniarze potraktowali ją jak szmacianą lalkę.
W mgnieniu oka stanął przed nią mężczyzna w eleganckim mundurze lokaja. Eve wyrwała się z uścisku strażników, jej głos drżał z wściekłości i upokorzenia. „Jak śmiesz kłaść na mnie swoje brudne ręce?”
Gorączkowo otrzepywała ubranie, jakby jego dotyk zostawił plamę. „Pan musi być lokajem. Żądam widzenia z panem Nicholsem. Powinien wiedzieć, jak jego personel traktuje gości”.