Rozdział 567
Z wnętrza gabinetu dobiegał głośny odgłos trzaskających i łamanych przedmiotów. Za drzwiami kamerdyner i pokojówki wymienili niespokojne spojrzenia, odwracając się z dyskomfortem. Minęło pół godziny, zanim drzwi zostały wyważone z siłą.
Gdy tylko Marion wyszła, kamerdyner pośpieszył, podając mu czysty, ciepły ręcznik. „Sir, wiesz, jaki temperament potrafi mieć pan Houston Sr. Nie pozwól, żeby cię to dopadło”.
Marion wytarł ręce od niechcenia, zanim rzucił ręcznik z powrotem lokajowi, a jego oczy były zimne, gdy przesunęły się po nim. „Upewnij się, że nie przyłapię go na planowaniu czegokolwiek związanego z Debrą. W przeciwnym razie...”