Rozdział 100
Theo pochylił się do przodu, jego uśmiech był figlarny. „Po co dzielić zyski tak wyraźnie? Wszystkie zyski są twoje. Uczynię cię prawnym przedstawicielem, a wszelkie ryzyko poniosę ja”.
Davis zamarł, instynktownie wyciągając rękę, by potargać głowę. „Musiałem kupić używanego Husky'ego w domu”.
Theo wybuchnął śmiechem.