Rozdział 4
Nathan wszedł na górę i delikatnie zapukał do drzwi.
Jednak nie było radosnej reakcji ze strony Davisa, jak to zwykle bywało. Jego twarz pociemniała, gdy pchnął drzwi i podszedł do łóżka, górując nad nieruchomą postacią leżącą tam.
„Davis, dlaczego sprawiasz dziś tyle kłopotów? Czy wiesz, że twoja siostra czuła się winna, bo uciekłeś z domu? W przyszłości staraj się być bardziej rozsądny i nie denerwuj swojej siostry...”
Davis leżała na łóżku, jej twarz była tak samo pusta jak pustynia, pozbawiona jakiejkolwiek witalności. Monolog Nathana wydawał się coraz bardziej bezcelowy.
„Dlaczego nic nie mówisz?”
Davis, który zwykle mu schlebiał i schlebiał, dziś zachowywał się niemo. Nawet ktoś tak powolny w zauważaniu emocji jak Nathan wyczuł, że coś jest nie tak.
Odsunął koc, a jaskrawoczerwone plamy na białym prześcieradle natychmiast przykuły jego uwagę. Kontrastowały ostro z bladą, bezkrwistą skórą Davisa.
„Davis, dlaczego nam nie powiedziałeś, że jesteś chory?”
Ogromna fala paniki wezbrała w nim. W tym momencie całym sercem uwierzył w diagnozę hipnotyzera dotyczącą depresji Davis. Trzymając ją drżąco w ramionach, powiedział: „Przepraszam, zaniedbałem cię”.
Szczerze przeprosił.
W szpitalu lekarz przeprowadził pełne badanie Davisa. Pomimo silnego statusu Nathana, lekarz nie mógł powstrzymać się od krytykowania go jako rodziny pacjenta.
„Panie Hill, pani Hill właśnie przeszła przeszczep nerki, a teraz jej rana znów jest zainfekowana. Bez względu na to, jak silne jest jej ciało, nie wytrzyma takiego obciążenia!”
Twarz Nathana pozostała napięta. „Rozumiem”.
Po podaniu kroplówki gorączka Davis stopniowo opadła. Jej puste oczy zaczęły odzyskiwać ostrość. Jednak gdy zobaczyła obok siebie Nathana, zareagowała tak, jakby zobaczyła bestię. Jej ciało skurczyło się instynktownie.
„Dlaczego tu jesteś?”
Jej spojrzenie było pełne ostrożności, jakby był niebezpiecznym drapieżnikiem.
Nathan zamrugał zmęczonymi oczami i wpatrywał się w jej odpychający wyraz twarzy. Jego głębokie, ciemne oczy stały się zimne.
„Jestem twoim mężem. Jeśli nie jestem tu z tobą, kiedy jesteś chora, gdzie twoim zdaniem powinienem być?”
Davis dyskretnie sięgnęła po strzykawkę leżącą na stoliku nocnym, jej instynkt obronny był wyraźny.
Zauważywszy jej niespokojną rękę, przystojna twarz Nathana pociemniała. „Naprawdę mnie nie poznajesz?”
Davis skinął głową z powagą.
Nathan westchnął, przyciągając bliżej jej niewinną, czystą twarz. „Więc spójrz na mnie uważnie. Pamiętaj twarz swojego męża, ponieważ od tej pory będziemy mieszkać pod tym samym dachem każdego dnia. Nie chcę, żebyś zachowywała się, jakbyś miała amnezję za każdym razem, gdy mnie zobaczysz”.
Davis niepewnie zapytał: „Mówisz, że jesteśmy małżeństwem? Masz dowód?”
Nathan poczuł się bez słowa. Wyciągnął telefon i pokazał jej zdjęcie ich aktu ślubu. „Przyjrzyj się uważnie. Jesteśmy prawnie małżeństwem”.
Davis odsunął się jeszcze bardziej, wyraźnie go odrzucając.
„Certyfikaty mogą być sfałszowane”.
Nathan westchnął ciężko, nagle czując nadchodzący ból głowy. „Co mam zrobić, żeby to udowodnić?”
„Jeśli jesteśmy małżeństwem, powinno być mnóstwo dowodów. Jak... dzieci? Obrączka ślubna? Albo może nasze intymne zdjęcia?”
Nathan przez chwilę był bezradny. Z bolesnym uczuciem uświadomił sobie, że nie dał jej żadnej z tych rzeczy.
„Davis, przepraszam. Upewnię się, że dam ci to wszystko w przyszłości”.
Davis wybuchnął gniewnie: „Wiedziałem! Nie jesteś moim mężem. Mój mąż nie zaniedbałby mnie w ten sposób...”
W tym momencie przybył ojciec Sophii i Moore'a. Sophia była na wózku inwalidzkim, pchana przez ojca.
Gdy tylko weszli, ojciec Moore'a zaczął łajać Davisa. „Davis, jak możesz być tak bezmyślny? Uciekać ze szpitala, gdy jesteś chory? Czy wiesz, jak bardzo Nathan się martwił, szukając cię? Dobrze ci tak, że twoja rana się zainfekowała! Jesteś taki nieodpowiedzialny!”
Davis spojrzała na ojca Moore'a bez wyrazu. Być może jego reprymendy ją irytowały, ale Davis ostro odparła: „Za kogo ty się uważasz, żeby mnie pouczać? Nawet moi biologiczni rodzice nigdy mnie nie karcili. Za kogo ty jesteś, żeby mnie karać?”
Ojciec Moore'a zamarł.
Jej słowa mocno go uderzyły. Mimo że był jej biologicznym ojcem, nigdy jej nie wychował. Czy naprawdę miał prawo ją karać?
„Nathan, co się z nią dzieje?”
„Straciła pamięć” – odpowiedział stanowczo Nathan.
Ojciec Moore'a był oszołomiony. „Amnezja? Więc ona nawet nie rozpoznaje mnie już jako swojego ojca?”
Wydawał się trochę przygnębiony.
Nathan spojrzał na niego i powiedział: „Poprosiła hipnotyzera, żeby celowo wymazał cię z jej pamięci”.
Sophia przysunęła wózek inwalidzki bliżej łóżka i przemówiła poważnie: „Wiem, że musisz czuć urazę, że oddałeś mi swoją nerkę”.
Słysząc to, Davis zdenerwował się. „Co? Oddałem ci moją nerkę? Po co miałbym to robić? Bez niej też nie będzie dobrze!”
Widząc jej reakcję, Nathan zdał sobie sprawę, że oddanie nerki pozostawiło głęboką bliznę w sercu Davisa.
„Sophia, nie poruszaj więcej tego tematu przy niej” – ostrzegł Nathan.
Próbując zmienić temat, Sophia błagała ze łzami w oczach: „Naprawdę kocham Nathana. Proszę, pozwól mu odejść. Bez niego nie mogę żyć. Proszę, dla mojego dobra, rozwiedź się z nim i pozwól nam być razem”.
Słysząc to, twarz Nathana stała się nieczytelna. Spojrzał cicho na Davis, czekając na jej odpowiedź.