Rozdział 214 Zgoda na pomoc
Na myśl o tym, co musiałby zrobić, żeby ją przekonać, Joseph nie mógł powstrzymać się od zmarszczenia brwi.
Potem, jakby ignorując sarkazm Angeli, spokojnie odłożył owoc i uśmiechnął się łagodnie. „Angela, nadal jesteśmy rodziną, a ja nadal jestem twoim bratem. Nie musisz być taka wrogo nastawiona”.
„ Czy to ja jestem wrogo nastawiona, czy wy?” Lekko uniosła brwi. „Jesteś tu, prawda, dla Samuela? Joseph, myślisz, że łatwo mną pomiatać? Myślisz, że jeśli przyjdziesz jeszcze kilka razy, to się poddam?”