Rozdział 55
W drodze do szpitala miałem czas na przetworzenie części tego, co się właśnie wydarzyło.
Nadal to czułam; ten szum energii głęboko we mnie, o której istnieniu nie wiedziałam. To było tak, jakby nagle się obudziła, przyniesiona przez moją desperację i ból. To była prawdziwa władza, wiedziałam. Coś, o czym nigdy nie wiedziałam, że istnieje, ani nie sądziłam, że ktokolwiek inny też. Gdyby wiedzieli, że mam taką kontrolę, byłam pewna, że próbowaliby mnie zamknąć wcześniej. Była ogromna różnica między podążaniem za mną z wyboru, ponieważ zostałam wybrana przez Boginię, a byciem kimś z ostatecznym autorytetem, by kontrolować innych siłą. Teraz byłam jeszcze większym zagrożeniem dla tradycyjnej hierarchii.
Po przybyciu zobaczyłam, że w szpitalu jest cicho. O tej porze nocy będzie tam tylko personel, więc nie będzie trudno poruszać się bez bycia zauważonym. Było to szczególnie ważne, ponieważ nie potrzebowałam dalszych powodów, aby narazić moją obecną pozycję.