Rozdział 6
„Ariadne jest oskarżona o zamordowanie nazwanego dziedzica Alfy za pomocą trujących ziół” – kontynuował Aleric. „Czyniąc to, naraziła również życie jednego z naszych towarzyszy stada, Thei Woods. Dzisiejszy proces będzie dotyczył dowodów, aby ustalić, czy jest winna tych przestępstw”.
Zimny pot utworzył się na karku, gdy dyskretnie rozglądałem się dookoła, próbując zobaczyć, czy dostrzegę Sophie. Ale nigdzie nie mogłem znaleźć jej znajomej twarzy. Z każdą mijającą sekundą byłem coraz bardziej zdenerwowany.
„Czy przysięgasz na imię Bogini, Ariadno, że podczas tego procesu powiesz całą prawdę?” – zapytał Aleric, przyciągając moją uwagę z powrotem do siebie.
Spotkałem jego przenikliwe zielone oczy, dreszcz przeszedł mi po kręgosłupie. Jak te oczy mnie prześladowały.
„Tak” – odpowiedziałem głośno i pewnie.
„A jak ty się tłumaczysz?”
Wstrzymałem oddech, a serce waliło mi w piersi.
"Niewinny."
Pomruk przeszedł przez tłum przyciszonymi głosami, ale go zignorowałem. Chyba nie spodziewali się, że przyznam się do winy za tak haniebny czyn?
„Bardzo dobrze”, odpowiedział Aleric. „Zaczniemy od wysłuchania zeznań świadków zaangażowanych w sprawę i wszelkich innych dowodów pomocniczych. Kiedy to zrobimy, członkowie wyższego szczebla, starsi i ja zagłosujemy, a twój wyrok zostanie ustalony”.
Przełknęłam ślinę, bo gardło miałam bardzo suche.
".I wtedy rozpoczął się proces.
Proces rozpoczął się od lekarza stada, który został wezwany jako pierwszy, aby wydać opinię medyczną i przedstawić przegląd swojego zaangażowania. Nie znałem dobrze lekarza, poznałem go dopiero po śmierci poprzedniego lekarza stada; mojej matki.
„Ziołem, o którym mowa, jest Mortwert” – zaczął doktor Andrews. „Uważam, że Thea musiała podawać to drogą pokarmową. Straciła dziecko w wieku trzech miesięcy, ale biorąc pod uwagę jej złą siłę, jej zdrowie również było niepokojące. Przeprowadziłem kilka testów i odkryłem, że przyjęła dawkę dwukrotnie przekraczającą dawkę potrzebną do wywołania poronienia. Thea została przywieziona do szpitala w stanie krytycznym. Jej ciśnienie krwi spadło do alarmującego poziomu i miała trudności z oddychaniem. Minął jeden dzień, zanim ją ustabilizowano, a kilka dni później leżała w łóżku, zanim pozwoliłem jej wyjść ze szpitala. Dowody znalezione w pokoju Miss Chrysalis zostały mi przedstawione w celu potwierdzenia ich tożsamości. Zbadałem zioła i mogę potwierdzić, że były to w rzeczywistości te same zioła, które przyjęła Thea”.
Kolejny pomruk przeszedł przez tłum, gdy usłyszeli zeznania Doktora. Zacisnąłem zęby na ich głosy. Jak szybko byli gotowi mnie zabić za jedno zeznanie.
Ale ostatecznie nie było to tylko jedno zeznanie. Kilku zgłosiło się, aby omówić znalezione dowody.
Wojownik, który znalazł dowody, został wezwany jako następny, aby zdał relację ze swoich kroków podczas przeszukiwania mojej kwatery.
„Znalazłem zioła, o których wspomniał doktor, pod łóżkiem Miss Chrysalis. Były dobrze ukryte i sądzę, że zostały umieszczone w celu ukrycia ich lokalizacji. Był też list znaleziony przy jej łóżku. Był zaadresowany do jej ojca, byłego Bety Jarreda Chrysalisa. Sądzę, że pokazuje to jej prawdziwy charakter, kogoś, kto sympatyzowałby z przestępcą, który próbował zabić Alfę”.
Niestety, zeznania na tym się nie skończyły.
Ku mojemu przerażeniu, zaczął głośno odczytywać treść listu całemu tłumowi, co sprawiło, że wszyscy obecni znów zaczęli rozmawiać.
„Cisza!” krzyknął Aleric do wszystkich, sprawiając, że natychmiast ucichli. Następnie zwrócił się do mnie. „Czy to twoje pismo, Ariadno?”
Ugryzłem się w policzek. Wiedziałby, czy kłamię, bo widział moje pismo wiele razy wcześniej.
„Tak” – przyznałam niechętnie.
To było upokarzające, że ktoś odczytał coś tak osobistego przed stadem. List, w którym wyraziłam swoją miłość i podziw dla mężczyzny, o którym myślałam, że jest mną rozczarowany przez całe życie.
Wojownik kontynuował swoją opowieść. „Oprócz odzyskanych przedmiotów, znaleźliśmy również byłą Lunę przy drzwiach, gdy weszliśmy. Miała przy sobie plecak z zapasami i ubraniami. Uważa się, że zamierzała uciec tej nocy. Mamy również kilku naocznych świadków, którzy mogą potwierdzić, że przyznała się do próby ucieczki, gdy ją aresztowaliśmy”.
„Dziękuję, Jonathanie” – powiedział Aleric, gestem dając mu znak, żeby zszedł. „Teraz usłyszymy od Braydena, naszego Gamma”.
Następnie na podium wszedł Brayden, z surową miną. Wiedziałam, że cokolwiek powie o mnie, nie będzie to pozytywne.
„Tego ranka, kiedy ogłoszono ciążę Thei, w pakowalni doszło do incydentu, którego świadkami było kilku członków. Miało to miejsce między Theą a byłą Luną. Sądzę, że rozmowa dotyczyła tego, że Thea prosiła o wybaczenie. Jednak była Luna była dla niej niepotrzebnie okrutna, mówiąc okropne rzeczy. Byłam świadkiem tego, jak Thea była tak przytłoczona, że nogi się jej ugięły. Sądzę, że to zazdrość”. Mogło to być celowe działanie mające na celu wywarcie stresu na Thei i dziecku, działanie motywowane
Otworzyłam usta ze zdumienia. Nie mogłam uwierzyć, że faktycznie przytoczyli tę rozmowę jako dowód. Czy nikt nie chciał spojrzeć na sprawy z perspektywy? Chciałabym zobaczyć, jak zachowują się tak spokojnie, kiedy ich partnerzy zapładniają inne kobiety. Byłam pewna, że większość z nich bez wahania rozszarpałaby sobie gardła, a ja zostałam skarcona za to, że mówiłam do niej tylko ostro.
To była prawda, nie mogłem zaprzeczyć temu, co mówił. Byłem zły i zazdrosny o nią. Kto nie byłby na moim miejscu? Ale zabicie jej dziecka było nie do pomyślenia, ohydą. Jego zeznania malowały mnie w okropnym świetle, podsycając wrogość w powietrzu.
„Dziękuję, Gamma,” powiedział Aleric. „Teraz mamy dla was wszystkich jedno ostatnie zeznanie dzisiaj, które, jak sądzę, zadecyduje o losie tego procesu. Wszyscy, to jest Sophie Forrester, główna asystentka Ariadny.”
Poczułem się cały odrętwiały, a oddech zaparł mi dech w gardle. Mieli Sophie. Była tutaj i mnie oczyściła. Znała mnie lepiej niż ktokolwiek inny.
Sophie weszła na podium i wyglądała na fizycznie zdrową, nawet. Cieszyłem się, że dbali o jej bezpieczeństwo w okresie poprzedzającym proces. Martwiłem się, że ją pobili lub potraktowali brutalnie za jej udział w pomaganiu mi.
Jednak, chociaż wyglądała dobrze, zauważyłam, że jest nerwowa. Jej dłonie były zaciśnięte, a twarz lekko zmarszczona. To sprawiło, że zastanawiałam się, czy nie wywierali na nią presji, by mnie skazała podczas tego polowania na czarownice o moją głowę.
„Jestem Sophie Forrester. Jestem opiekunką Ariadny od pięciu lat” – zaczęła, a jej głos lekko się trząsł. „Przez te wszystkie lata uważałam, że Aria jest słodką dziewczyną, która w życiu spotkały same nieszczęścia, co ułatwiało mi traktowanie jej jak własnej córki. To ja osobiście się nią opiekowałam i pocieszałam ją w wielu trudnych chwilach, z którymi musiała się zmierzyć jako nasza Luna. Mogę więc potwierdzić, że znam ją lepiej niż ktokolwiek inny”.
Uśmiechnąłem się do niej, mając nadzieję, że spojrzy mi w oczy, ale ona nie chciała na mnie spojrzeć.
„Dlatego” – kontynuowała – „z ciężkim sercem staję dziś przed wszystkimi, związana przysięgą złożoną Bogini, by poinformować was wszystkich o okrucieństwach, których kazała mi dokonać, gdy byłam pod jej dowództwem”.
Mój uśmiech zbladł i szybko opadł. Nie, to nie było w porządku. Coś było nie tak. Okrucieństwa? Nigdy nie dopuściłem się niczego takiego. Jak ona mogła powiedzieć coś takiego? Wiedziała, że byłem z nią przez cały tydzień, wiedziała, jak bardzo byłem zdenerwowany.
Poczułem się chory, patrząc, jak Sophie stoi na podium, odmawiając spotkania ze mną, gdy przepełniało mnie uczucie zbliżającej się zagłady. To zatykało mi myśli, nic nie miało sensu. Wszystko, co mogłem usłyszeć, to moje krótkie oddechy strachu ponad głośnym biciem mojego serca.
„Okropność, w której Ariadna, dawna Luna, kazała mi podać pannie Thea Woods ziołową herbatę. Herbatę, jak sądzę, która spowodowała jej poronienie”.