Rozdział 96
1... 2... 3... Do środka... i na zewnątrz.
Siedziałem na świeżym powietrzu wśród drzew, oddychając ostrożnie, skupiając się na oczyszczeniu umysłu. Pracowałem nad tymi technikami przez ostatnie dwa tygodnie i wszystko szło dobrze. Albo przynajmniej tak mi się wydawało. Nie byłem pewien, jak dobrze się sprawdziły, gdy nadszedł czas, by ich faktycznie użyć.
Jednak zdecydowanie stawałem się lepszy. Tworzenie dystansu zdawało się działać trochę, ponieważ każdego dnia czułem jej obecność odrobinę mniej. Prawie na tyle, abym zaczął się zastanawiać, czy możliwe jest po prostu przeczekanie tego wszystkiego, aż całkowicie się od niej uwolnię. Jedyną rzeczą było to, że niestety, w tempie, w jakim to robiłem, mogło to potrwać miesiące, a nawet lata. Na coś, na co prawdopodobnie nie mieliśmy czasu, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu. Zadowalanie się jedynie wzmocnieniem mojego umysłu musiało wystarczyć w międzyczasie.