Rozdział 697 Szczęśliwego weekendu
Pełnia księżyca powoli przesuwała się ze wschodu na zachód, ale nie było go widać przez okno drugiej sypialni, więc w pokoju zrobiło się jeszcze ciemniej.
Po wzięciu prysznica Clara obudziła się, wróciła do łóżka i oszołomiona spojrzała na mężczyznę.
Jackowi w tej chwili bardzo się podobało jej słodkie i delikatne spojrzenie. Pochylił się i pocałował ją w usta. Jego głos był chrapliwy, seksowny i niezwykle delikatny. „Śpij dobrze. Pójdę Ci towarzyszyć. Nie panikuj, jeśli mnie nie zobaczysz, kiedy się obudzisz. Ja też chcę Ci towarzyszyć”.