Rozdział 52
„Babciu!” – krzyknęłam, a łzy ulgi spłynęły mi po twarzy.
Otworzyła ramiona, obejmując mnie opiekuńczym uściskiem. Jej znajomy zapach ziół księżycowych i mądrości otaczał mnie jak tarcza.
„Moja droga Isabello, czy wszystko w porządku?” – zapytała, delikatnie badając moją twarz swoimi starymi dłońmi.