Rozdział 201
To zawsze działało na Ethana. Wcześniej go wkurzałam, ale dopóki zachowywałam się słabo i bezbronnie, on zmiękczał. Nigdy nie mógł znieść, że jest na mnie zły, kiedy płakałam.
Ale dziś było inaczej. Jego wyraz twarzy pozostał zimny i odległy.
„Ethan…” – szlochałam, gotowa użyć swojej ostatecznej broni – łez – gdy on nagle przemówił.