Rozdział 205
Podszedłem cicho do skraju polany, pozostając w cieniu i oceniając sytuację. To, co zobaczyłem, sprawiło, że krew we mnie zawrzała.
Isabella drżała w drzwiach, łzy spływały jej po twarzy, gdy krzyczała do Ethana, żeby wyszedł. Silvercrest Alpha wyglądała na zdesperowaną, sięgając po nią, nawet gdy się cofała.
Widziałem już wystarczająco dużo. Kiedy Isabella mnie zauważyła i pobiegła w moją stronę, jej oczy wypełniły się łzami i błagały mnie, żebym ją zabrał, coś pierwotnego i opiekuńczego wezbrało we mnie.