Rozdział 169
Punkt widzenia ARI
Po tym, jak nakrzyczałam na Daniela i Raymonda, nawet Neal wyszedł z pokoju. Chyba byłam zbyt rozdrażniona i głośna, żeby mogli sobie ze mną poradzić, co skłoniło ich do zostawienia mnie w spokoju. Ale ich zachowanie było zbyt wiele. Nie mogę uwierzyć, że kłócili się jak dzieci w szpitalnej sali.
Spodziewałem się więcej po Raymondzie, przynajmniej. Jego opanowanie i dojrzałość zwykle go wyróżniały, ale dziś był tak samo gorący i impulsywny jak Daniel. Scena ta pozostawiła mnie zirytowanym i rozczarowanym. Potrzebowałem spokoju i wsparcia, a nie kłótni i dramatów.