Rozdział 659 Wypadek zorganizowany
Burza uderzyła nagle i gwałtownie. Gdy tylko przekroczyliśmy obrzeża miasta, lunął ulewny deszcz. Spodziewałem się deszczu, ale nie sądziłem, że będzie aż tak intensywny.
„Cholera, to już za dużo!” Lauren ostrożnie manewrowała samochodem, wyciągając szyję, żeby widzieć drogę przed sobą. Widoczność była jednak mocno ograniczona, a wycieraczki bezskutecznie szurały w tę i z powrotem, unieruchomione przez nieustanny deszcz.
„Może powinniśmy znaleźć bezpieczne miejsce, żeby się zatrzymać i poczekać. Taki deszcz zazwyczaj nie trwa długo” – zasugerowałem Lauren, wyglądając na zewnątrz. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego moje powieki nieustannie drgały, potęgując moje i tak już zdenerwowanie.