Rozdział 365
Kawa w dłoni Debry rozlała się na ziemię. Marion, szybkim ruchem, pochyliła się i wytarła plamę z wysokich obcasów.
„Przepraszam, spóźniłem się” – mruknął.
Debra była zaskoczona. Rzadko widywała Marion w takiej formie — skromnej, skruszonej, niemal bezbronnej.