Rozdział 197 Miałem to na myśli
Jonathan zacisnął wąskie usta, jego spojrzenie było ciemne i ponure, gdy obserwował Teresę modlącą się pobożnie ze złożonymi dłońmi, uważając za śmieszne, że ktoś taki jak ona odważyłby się modlić. „Modlitwy wiernych są skuteczne, podczas gdy niebiosa nawet nie zawracają sobie głowy takimi jak ty” – powiedział obojętnie, jego ton był poważny, gdy stwierdzał winę Teresy.
„ Twój brat miał wypadek i jest ratowany w środku, a ty mówisz takie rzeczy. Czy przyszedłeś tu, żeby nas celowo zdenerwować?” Michael nie mógł powstrzymać się od zganienia.
Teresa podniosła oczy, subtelny cień czegoś nieczytelnego przemknął przez jej wodniste spojrzenie. Powoli puściła złożone dłonie, a łzy napłynęły jej do oczu. „Co jeszcze mogę teraz zrobić? Nawet jeśli Niebo nie chce pomóc grzesznikowi takiemu jak ja, mój syn jest niewinny…”