Rozdział 6
Sophia spojrzała na Liama zaczerwienionymi oczami.
Czekała na wyjaśnienia, czekała, aż on z nią porozmawia.
Liam spojrzał na nią, zatrzymując się tylko na chwilę, po czym odwrócił wzrok i nie okazał żadnych emocji.
„Chodźmy” – powiedział łagodnie do Emmy.
Emma wzruszyła ramionami z uśmiechem na twarzy. Następnie spojrzała na Sophię ze współczuciem w oczach.
Oszołomiona Sophia była jak wryta w ziemię, gdy patrzyła, jak odchodzą. Łzy napływały jej do oczu niekontrolowanie.
Chciała pobiec i zażądać wyjaśnień.
Lecz ona nie mogła się w ogóle ruszyć, jakby z jej stóp wyrosły korzenie.
Emma była już w szóstym miesiącu ciąży...
Ale oni byli małżeństwem już od sześciu miesięcy!
Więc Liam sprawił, że Emma zaszła w ciążę wkrótce po ich ślubie.
Czy utrzymywał kontakt z Emmą także wtedy, gdy byli małżeństwem?
Czy wrócił do domu i ją przytulił po tym, jak właśnie przytulił Emmę? Czy wrócił i ją pocałował po tym, jak właśnie pocałował Emmę? Czy on...
Ciało Sophii zadrżało. Nagle zakrztusiła się na samą myśl o takiej możliwości.
Szybko zasłoniła usta, lekko się pochyliła i pobiegła do łazienki.
Jej myśli nieco się rozjaśniły, gdy ochlapała twarz zimną wodą.
Spojrzała w lustro, by przyjrzeć się swojej zwyczajnej i nagiej twarzy. Inni ludzie muszą uważać ją za niesmaczną, bo wygląda tak nijako, prawda?
Jej serce stopniowo się uspokoiło i powoli wypuściła powietrze. Potem zaśmiała się sama do siebie.
Po długim czasie w końcu odzyskała spokój.
Odwróciła się tylko po to, by spotkać parę ciemnych oczu.
Liam stał przy wejściu do toalety od
Bóg jeden wie kiedy, patrząc jej prosto w oczy.
Jego wysoka sylwetka zasłaniała źródło światła, a jego przystojne rysy twarzy, rzucające cień na światło, wydawał się jeszcze bardziej tajemniczy.
Cóż za urocza buzia.
Sophia podświadomie wstrzymała oddech.
W ciągu zaledwie sześciu miesięcy małżeństwa zakochała się głęboko w tym mężczyźnie, a twarz tej kobiety była w tym względzie najbardziej godna uznania.
Kusiło ją bez względu na to, z której strony patrzyła.
Ale teraz nadszedł czas, by obudzić się ze snu.
"Ty..."
„Czy to podpisałeś?”
Rozmawiali niemal jednocześnie, ale ich treść znacząco się różniła.
Słysząc pytanie Liama, Sophia poczuła na początku gorycz, ale po chwili spuściła głowę i powiedziała: „Wyprowadzę się tak szybko, jak to możliwe”.
„Okej.” Mężczyzna oparł się o framugę drzwi, przyglądając się jej. „Podnieś głowę.”
Sophia zatrzymała się, zdezorientowana, dlaczego nagle złożył taką prośbę.
Liam był zaskoczony, że nie poczuł niecierpliwości z powodu jej powolnej odpowiedzi. Poczuł jedynie odrobinę irytacji.
Powtórzył: „Podnieś głowę i spójrz na mnie”.
Sophia spojrzała na niego. „Panie Ford...”
Znów ta forma zwracania się.
Liam zmarszczył brwi, a jego ton stał się znacznie ostrzejszy niż wcześniej. „Nie masz mnie o nic zapytać?”
Oczy Sophii zadrżały, a potem roześmiała się sama do siebie. „Nawet mnie nie znasz, panie Ford, więc o co mam pytać?”
Zamiast tego wykorzystała jego wcześniejsze oświadczenie, aby mu przeciwdziałać.
Liam był zdezorientowany, ale szybko się opanował. Sądząc po jego wyrazie twarzy, wyglądało na to, że nic się nie stało. „Nie lubię temperamentów”.
Sophia powoli zacisnęła pięści i w końcu nabrała odwagi. „Skoro mnie nie lubisz, dlaczego mnie poślubiłeś?”
Zaraz po tym, jak to powiedziała, poczuła nagle mdłości i odwróciła się, by zwymiotować.
Liam wpatrywał się w nią. Potem, jakby coś sobie uświadomił, jego wyraz twarzy opadł.