Rozdział 5 Narodziny dziecka dla Mateusza
W salonie Kings Residence Veronica, którą siłą tu przywieziono, wymyśliła wymówkę, żeby wyjść. „Robi się późno, proszę pani. Muszę iść do szpitala, żeby dostarczyć posiłki moim rodzicom”.
Jednak Elizabeth odpowiedziała uprzejmie: „Wysłałam kogoś, żeby przetransportował twoich rodziców do prywatnego szpitala Kings Family. Zajmą się nimi profesjonaliści, więc możesz być spokojna”.
Słysząc jej słowa, Veronica podskoczyła na nogi z głębokim grymasem na twarzy. Zapytała: „Pani, czy poprzez przeniesienie moich rodziców do innego szpitala bez mojej zgody próbuje pani użyć wobec mnie przymusu?”
„O jakich bzdurach pani myśli, młoda damo?” Zamiast wpaść we wściekłość na pytanie Veroniki, Elizabeth się roześmiała. „Skoro o tym mowa, to los połączył ciebie i mojego wnuka. Wiesz też, że Matthew — ten łobuz — nigdy nie miał przy sobie kobiety, mimo swojego wieku. Więc mogłam uciec się tylko do nieuczciwych środków, podając mu narkotyki. Na początku chciałam połączyć go z córką rodziny Spencerów, ale kto by pomyślał, że zamiast tego przespał się z tobą? Na szczęście ty też nie jesteś zła”.
Po wysłuchaniu jej słów Veronica w końcu zrozumiała, dlaczego Matthew został odurzony. Okazuje się, że zostałem rzucony razem z tym palantem przez okrutny zbieg okoliczności! „Ja—”
Gdy miała zamiar przemówić, wszedł stary, srebrnowłosy kamerdyner. „Młody panicz Matthew jest tutaj, stara pani”.
„ Powiedz temu gówniarzowi, żeby wsiadł.”
„ Tak, starsza pani.” Kamerdyner odwrócił się i odszedł.
Matthew wszedł zaraz potem. Ubrany w srebrzysto-szary garnitur, spojrzał prosto na Veronicę, zanim zwrócił wzrok na Elizabeth. „Babciu”.
„Myślałam, że już nie wrócisz”, zakpiła Elizabeth. Następnie wskazała na Veronicę, mówiąc: „Cóż, jesteś tu w samą porę. Pozwól, że przedstawię ci kogoś—”
Matthew przerwał Elizabeth, zanim ta mogła dokończyć zdanie. „To może poczekać, babciu. Najpierw przedstawię ci moją dziewczynę”.
Oszołomiona Elizabeth wydawała się być bardzo zaskoczona. „Dziewczyna?”
Weronika była jeszcze bardziej zdumiona. Tylko Bóg wiedział, jak głęboko w środku czuła się skrzywdzona. Gdyby Elżbieta wiedziała więcej o wnuku, nie straciłaby swojej czystości!
„ Proszę wejść” – powiedział Matthew do kogoś stojącego za drzwiami.
Wszyscy natychmiast skupili wzrok na zewnątrz, zanim zobaczyli kobietę ubraną w taliowaną plisowaną sukienkę w kolorze akwamaryny, wchodzącą na wysokich obcasach z głową spuszczoną w dół. Dlaczego sylwetka tej kobiety wygląda tak znajomo? - pomyślała Veronica.
„ To moja dziewczyna, Tiffany” – powiedział Matthew, przedstawiając Tiffany Elizabeth.
Gdy Veronica usłyszała imię Tiffany, była natychmiast oszołomiona.
Podczas gdy Veronica patrzyła na Tiffany, ta druga również spojrzała na nią. Gdy ich spojrzenia się spotkały, siostry ledwo mogły ukryć zaskoczenie w oczach i miały te same wątpliwości. Dlaczego ona? Dlaczego ona tu jest?
Z drugiej strony Elizabeth, która była starsza i przez to o wiele bardziej spostrzegawcza, trafiła w sedno, pytając: „Czy to nie jest Tiffany Larson, utalentowana córka rodziny Larson, która słynie w Bloomstead ze swojej urody i talentu? Jak udało ci się ją namówić, żeby udawała twoją dziewczynę?”
„ Miło poznać, starą panią Kings.” Tiffany uprzejmie przywitała Elizabeth.
„ Tydzień temu miałem wypadek samochodowy i to Tiffany mnie uratowała. Kiedy wyciągnęła mnie z samochodu, dałem jej pierścionek, który był przekazywany w naszej rodzinie. Powinnaś wiedzieć, co oznacza ten pierścionek, babciu” — powiedział Matthew, podnosząc lewą rękę, aby pokazać pierścionek, który nosił.
Patrząc na czarny pierścionek z diamentem, Veronica natychmiast przypomniała sobie, co się stało. Nic dziwnego, że miałam pierścionek w kieszeni po tym, jak uratowałam Matthew tego dnia! Okazało się, że włożył go do mojej kieszeni, kiedy go uratowałam, pomyślała. Jednak pierścionek zniknął, gdy Tiffany pojawiła się następnego dnia, i zastanawiała się, gdzie się podział. W tej chwili wyglądało na to, że Tiffany go ukradła, wiedząc od dawna, że pierścionek należy do Matthew!
Veronica wstała. „Ten pierścień był—”
„ Dlaczego tu jesteś, Veronica? Nie spodziewałam się, że cię tu spotkam”. Tiffany instynktownie przerwała Veronice. Tłumiąc szok, trzymała Matthew za nadgarstek i powiedziała: „Veronica, to ten facet, o którym ci opowiadałam — facet, którego uratowałam, ryzykując życie”. Następnie przedstawiła Veronicę Matthewowi, mówiąc: „Matthew, to Veronica, przyjaciółka, którą poznałam, gdy dostarczałam jedzenie, by doświadczyć życia”.
Veronica była naprawdę zniesmaczona bezczelnymi kłamstwami Tiffany. Był nawet moment, kiedy chciała się odezwać i zdemaskować obrzydliwie hipokrytyczną i brzydką naturę tej kobiety, ale po namyśle zrezygnowała z tego pomysłu.
Jedyną rzeczą, która mogła udowodnić, że Veronica uratowała życie Matthew, był pierścionek, imię, którego używała w szpitalu i nagranie z monitoringu. Jednak fakt, że Tiffany postarzała się, by ukraść pierścionek bez niczyjej wiedzy i oszukać Matthew, oznaczał, że musiała sprawdzić nagranie z monitoringu i być w pełni przygotowana. Innymi słowy, nagranie z monitoringu mogło zostać zniszczone przez Larsonów dawno temu.
Gdyby w tej chwili wystąpiła i oskarżyła Tiffany, nawet gdyby zmyła makijaż, prawdopodobnie nie miałaby dowodów na to, że uratowała życie Matthew. Zamiast pakować się w kłopoty, lepiej by poczekała i zobaczyła, co się wydarzy.
Matthew oceniał Veronicę wąskimi, przenikliwymi oczami, które stawały się coraz bardziej niezgłębione. „Naprawdę?”
Tiffany powiedziała: „Jaki zbieg okoliczności, Veronica! Nie spodziewałam się, że cię tu spotkam. Czy ty też znasz Matthew?” Przypomniała sobie, jak Matthew mówił jej, że jego rodzina zaaranżowała dla niego małżeństwo. Czy Veronica może być kobietą, z którą stara pani Kings próbuje go umówić? Ale jak poznała Kingsów? Tiffany była głęboko w środku napięta.
Veronica nie zadała sobie trudu, by odpowiedzieć Tiffany, która była uzależniona od aktorstwa. Zamiast tego powiedziała do Elizabeth: „Pani, skoro Młody Panicz Matthew ma już dziewczynę, nie mam już powodu, by tu być. Wrócę pierwsza”. Wyczuwała Elizabeth, by zaplanować jej następny ruch. Musiała uważać na Matthew, który był potężny i bezwzględny, oraz na Larsonów, którzy w każdej chwili mogliby jej grozić, wykorzystując jej adopcyjnych rodziców.
Widząc, że Veronica odwraca się, by odejść, Elizabeth wstała i złapała ją za rękę. „Uspokój się, młoda damo! Najpierw usiądź”. Posadziła Veronicę na krześle. Następnie warknęła na Matthew: „Chodź ze mną, ty łobuzie!”
„ Tak, babciu.” Po tych słowach Matthew poszedł za Elizabeth do wewnętrznego pokoju, nie zapominając rzucić Veronice znaczącego spojrzenia.
Drzwi do wewnętrznego pokoju zamknęły się ze skrzypnięciem.
Tiffany nie mogła już dłużej powstrzymywać gniewu. Szybko podeszła do Veroniki i wyszeptała pod nosem: „Veronica, ty s—”
Klaps! Klaps! Veronica uderzyła Tiffany dwa razy w ucho, zanim ta zdążyła dokończyć zdanie. „Co jeszcze potrafisz oprócz nazywania mnie suką? Och, racja, wiesz, jak być grzeczną dziewczynką, odbierając zasługi innym. Mam rację, siostro?”