Rozdział 4
Gdy jej myśli szalały, Emily nagle poczuła chłód w nogach. Opuściła głowę i zobaczyła, że to Alexander, który nakładał jej maść.
Jego obojętność, gdy wspomniał o rozwodzie, zniknęła, a on w zasadzie klęczał na ziemi, aby znaleźć dla niej najwygodniejszy kąt. Było to bardzo trudne dla jego długich nóg. Mimo to był nadal tak elegancki jak zawsze.
znajdować się między podłożem a krawędzią łóżka.
Konuszki jego palców były lekko zimne, ale czuła jego gorący oddech, gdy powiedział: „Pamiętaj, żeby w przyszłości nakładać maść trzy razy dziennie”.
Nie będzie jej już pomagał.
Emily zrozumiała, co kryło się za jego słowami, ale nie potrafiła stwierdzić, czy w tym momencie czuła się szczęśliwa, czy rozgoryczona.
Pośpiesznie odwróciła wzrok, aby nie ujawnić swojego oporu. Udawała, że jest spokojna i powiedziała: „Załapałam”.
Nie było powodu, dla którego nie miałaby czynić dla niej dobra.
„Benjamin”. Alexander westchnął z ulgą bez powodu, gdy usłyszał odpowiedź Emily. Jednak poczuł też odrobinę straty.
Czy Emily tak szybko przystosowała się do zmiany?
Wydawało się, że wcale go nie potrzebuje i że nadal może wieść dobre życie bez niego.
W jego oczach pojawił się cień niezadowolenia, przez co atmosfera stała się zimna. Powiedział głośniej: „Wejdź i posprzątaj jej pokój”.
Emily uznała to za dość dziwne.
Nie dość, że nastrój Aleksandra był dziś nieprzewidywalny, to jeszcze wydał on dziwny rozkaz – jako lokaj Benjamin nie musiał wykonywać tak trywialnych czynności jak sprzątanie pokoju.
Benjamin najwyraźniej też był w kropce. Myślał, że źle usłyszał, więc zapytał: „Sir, czy mam teraz poprosić kogoś, żeby przyszedł i posprzątał pokój?”
„Co?” Alexander spojrzał na Benjamina ostrym wzrokiem, a jego zimny głos stał się jeszcze bardziej dominujący, gdy zapytał: „Czy zmęczy cię sprzątanie pokoju pani?”
Nigdy wcześniej nie był tak agresywny wobec Benjamina.
Benjamin wybuchnął zimnym potem. Spojrzał na Emily leżącą na łóżku, a potem na Alexandra, który nadal osobiście organizował apteczkę. Nagle zdawał się rozumieć słowa Alexandra.
„Sir...”
Nie rozumiał, dlaczego Alexander wciąż martwił się o Emily, kiedy Sophia wróciła. Sophia była ewidentnie osobą, którą Alexander kochał.
Emily była tylko zastępcą.
Miała opuścić rodzinę Fulcherów tak szybko, jak to możliwe.
Aleksander powinien być z Sofią, czystą dziewczyną, która żyła prostym życiem.
Emily nie lubili nawet jej biologiczni rodzice. W ogóle nie była wystarczająco dobra dla Alexandra.
Jednak Alexander zbył wątpliwości Benjamina. Po prostu warknął: „Benjamin, musisz znać swoje miejsce, niezależnie od tego, czy się rozwiedziemy, czy nie”. Bez względu na to, jak długo Benjamin dla niego pracował, nie powinien podejmować za niego żadnej decyzji. Poza tym Benjamin nie powinien był traktować Emily tak chłodno.
W tym momencie Benjamin w końcu zrozumiał.
Choć nadal czuł się niesprawiedliwie wobec Sophii, pochylił głowę i powiedział: „Pani, przepraszam, że zatrzymałem panią dzisiaj przed starą rezydencją...”
Bankiet wydano na cześć Zofii, a uczestniczyli w nim także słudzy Aleksandra, którzy towarzyszyli im i Zofii od dzieciństwa.
Byli tam również wszyscy przyjaciele Aleksandra.
Dlatego Benjamin myślał, że Emily zostanie całkowicie porzucona.
Oczywiście nie potrafił ukryć pogardy w swoim sercu, a także nie chciał, aby Emily zepsuła dobry nastrój Sophii.
Niespodziewanie Aleksander zauważył wszystko, co zrobił.
Na dodatek Aleksander zauważył, że Benjamin był trochę powolny, gdy przed chwilą przyniósł mu apteczkę.
Benjamin był na krawędzi. Przez chwilę nie mógł pojąć myśli Alexandra.
Z drugiej strony nigdy nie potrafił zrozumieć myśli Alexandra, odkąd Alexander zaczął nosić spodnie w rodzinie Fulcherów.
Lepiej byłoby, gdyby bezwzględnie wykonywał wszystkie polecenia Aleksandra.
Emily poczuła się trochę nieswojo, gdy starzec przeprosił ją z opuszczoną głową. Szybko mu pomachała i powiedziała: „Już... Już dobrze, Benjaminie...”
Benjamin zazwyczaj traktował ją dobrze.
Co więcej, Benjamin był już starym człowiekiem. Nie mogła znieść zawstydzania go i utrudniania mu życia.
Ucieszyło ją to, że Aleksander nadal ją chronił. Ze słów Aleksandra Emily wywnioskowała, że Aleksander nie wydał rozkazu, aby powstrzymać ją od pójścia na bankiet dzisiaj. To Benjamin pozwolił sobie to zrobić.
Była w siódmym niebie. Natychmiast złapała Aleksandra za rękawy i stanęła w obronie Benjamina. „Kochanie... Benjamin już mnie przeprosił, więc dlaczego nie pozwolisz mu wrócić do pokoju i odpocząć?”
Jej głos był miękki i delikatny, a jego brzmienie zdawało się oczarowywać duszę człowieka, który go słyszał.
Często tak robiła w przeszłości, kiedy Aleksander się złościł, i zawsze sprawiało to, że jego serce stawało się miękkie.
Nie podobało mu się jednak, że używała tak łagodnego głosu, by przemawiać w imieniu innych.
„Emily!” powiedział uroczyście. „Nie mów do mnie w ten sposób nigdy więcej w przyszłości”.
Jej ręka, która szarpała go za rękaw, nagle na moment zawisła nad nim.
Stłumiła smutek, uśmiechnęła się i odpowiedziała, że tak.
Jak mogła zapomnieć, że on właśnie poprosił o rozwód!
Nawet jeśli bronił jej twardo przed pracowitym Benjaminem i traktował ją tak samo jak poprzednio, martwiąc się o nią z powodu małego siniaka, to i tak nie potrafił ukryć faktu, że zamierzają się rozwieść.
On jej już nie chciał.
Musiała to zaakceptować i nie miała już kwalifikacji, by zachowywać się w jego obecności tak kokieteryjnie.
W tym momencie jej ręka opadła.
To ona przekroczyła granicę.
Aleksandrowi nie podobała się już taka intymność.
Prawdopodobnie nadal traktował ją w ten sposób ze względu na swoje dobre maniery.
Nie miało to nic wspólnego z miłością.
Emily poczuła ukłucie bólu w sercu.
Ale ona wciąż się uśmiechała, ale to, co powiedziała, było zimne. „Kiedy skończymy to w ratuszu?” – wyszeptała.
Wymagało to od niej ogromnej odwagi, żeby to powiedzieć.
Skoro chciał rozwodu, ona zgodziła się z nim współpracować.
Jednak Aleksander przez chwilę stał jak wryty.
Po długim czasie w końcu opamiętał się.
Spojrzał na pozbawioną wyrazu twarz Emily; wyglądało to tak, jakby jej zdaniem ich małżeństwo można było po prostu odrzucić.
Ta kobieta była o wiele bardziej zdecydowana, niż myślał!
Stał się jeszcze bardziej wściekły, marszcząc brwi, wyglądając przerażająco. Skupił wzrok na Emily i warknął: „Nie możesz się doczekać, żeby się ze mną rozwieść, prawda?!”
Emily była raczej zdezorientowana.
Czy to nie on poprosił o rozwód? Czy to w ogóle było złe z jej strony, że dała mu to, czego chciał?
Emily nie mogła pojąć, co miał na myśli. Nie chciała znów się wahać, ani nie chciała błędnie myśleć, że on nadal ją kocha, że wymyśli mnóstwo śmiesznych wymówek, żeby go bronić. Dlatego zdobyła się na powiedzenie: „Nie chcę wiele... Jeśli chcesz rozwodu, to wybiorę...”
Aleksander uśmiechnął się szyderczo.
Czyżby teraz zaczęła mu opowiadać o swoich warunkach?
On naprawdę jej niedocenił!
Okazało się, że on i jego małżeństwo z Emily nie mogą równać się z warunkami rozwodu, które zaproponował!
To było tylko trzydzieści milionów dolarów, a mimo to mogło ją tak łatwo skusić. Była tak chętna, żeby podnieść cenę!
Hehe.
To on się pomylił. Jak można porównywać tak materialistyczną kobietę do Sophii?!