Rozdział 29
Alexander wyraźnie wiedział, że jestem ranny, ale nie przyszedł mnie zobaczyć ani razu. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem rozczarowany.
Tak bardzo miałam nadzieję, że nadejdzie moment, kiedy otworzę oczy, a on będzie tam, siedząc przy moim łóżku i obierając dla mnie jabłko. Będzie piękny promień słońca świecący na niego, jakby był moim bogiem.
Po południu trzeciego dnia mojego pobytu w szpitalu, tuż po przebudzeniu z drzemki, usłyszałem odgłosy kłótni dochodzące zza drzwi.