Rozdział 27
James siedział na wózku inwalidzkim, gdy jego wzrok padł na jego dłoń. Biała i delikatna dłoń była zagrzebana w jego dłoni. Wyglądała maleńko i słodko, ponieważ dłoń była jeszcze mniejsza od jego dłoni.
Uważał, że ta propozycja nie była zła, widząc, jak aktywne były te trzy maluchy. Wszystkie były bardzo sympatyczne. Dobrze byłoby, gdyby mogły być tam, by rozładować atmosferę, gdy następnym razem pójdzie na spacer. Przynajmniej nie byłoby już tak nudno.
„Masz rację.” James zgodził się, mówiąc swoimi wąskimi ustami.