Rozdział 559
Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas, a długa noc minęła im na pogawędkach i śmiechach.
Dźwięk deszczu na zewnątrz przypominał piosenkę graną na pianinie. Nuty były intensywne, niskie i szybkie, a potem wolne aż do ostatniego rozdziału.
Deszcz spływał z liści i kapał. Spadał na ciepłą glebę pod światłem z willi.