Rozdział 620
Kiedy Michael dotarł do drzwi gabinetu, nagle przypomniał sobie, że pan Anderson Sr. był wybredny w kwestii zasad. Więc szybko się zatrzymał, poprawił swoje niespokojne nastawienie i zapukał do drzwi, żeby wejść.
„Och, to niespodzianka. Co cię tu sprowadza?” Pan Anderson Sr. miał na sobie okulary do czytania i trzymał książkę w ręku. Kiedy zobaczył wchodzącego Michaela, był mile zaskoczony i mówił tonem obrzydzenia.
To była przyjemność mieć dzieci i wnuki dla innych. Ale dla pana Andersona Sr. jego dzieci i wnuki nie przychodziłyby go odwiedzać, gdyby nie było to coś pilnego.