Rozdział 78
Ramiona Emmy były przez nie uwięzione. Spojrzała na pokój na górze, wyglądając bezradnie. Nie pozostawiło jej to wyboru, jak tylko pójść na kompromis. „No dobrze! Wszyscy troje jesteście tacy sami. Kiedy w końcu przestanę się o was martwić?”
Powiedziawszy to, odwróciła się i zeszła po schodach.
Dwoje maluchów się uśmiechnęło, a ich malutkie policzki nabrzmiały. Odetchnęli z ulgą, widząc, że ich mama zrezygnowała z przerywania ich bratu. Dopiero wtedy ją puścili.