Rozdział 75
(punkt widzenia Isabelli)
Ethan ściskał mój nadgarstek żelaznym uściskiem, jego palce boleśnie wbijały się w moją skórę, gdy ciągnął mnie przez salon Rosewood Haven. Moje zmagania były daremne wobec jego wyższej siły. Czułam się jak zepsuta lalka, bezradna i mała w obliczu jego wściekłości.
„Puść mnie!” – zażądałam, a mój głos był silniejszy, niż czułam. „Nie masz prawa tak mnie traktować!”