Rozdział 111
Mimo to nigdy jej nie przyjął. Tak więc mężczyzna nadal zasługiwał na uznanie za swój honor i życzliwość, dlatego nie mogła go zostawić w spokoju. Sfrustrowana, podeszła z powrotem do Matthew. Z powodu jej gniewu, jej blada twarz widocznie zaczerwieniła się, a przez to wydawała się dość czarująca.
Widząc, co się stało, Matthew cicho zapytał: „Po co mu pomagać, skoro jesteś taka wściekła?”. Kilka chwil temu, gdy pojawił się zamaskowany mężczyzna, Matthew chciał go od razu wyeliminować, ale słowa i gesty Veroniki świadczyły o tym, że była przenikliwą kobietą. Poza tym nie powinien wtrącać się w żadne jej sprawy osobiste, chyba że był to problem, którego nie potrafiła rozwiązać. To był podstawowy szacunek, jaki do niej żywił.
„Hmph. On… Zapomnij o tym. Jestem głodna i tak po prostu zmarnuję swoje życie, rozmawiając z nim”. Kiedy dawała upust emocjom, chwyciła szpikulec do mięsa w dłoń Matthew i niecierpliwie ugryzła, tylko po to, by jej usta zostały spalone przez gorące jedzenie. „Ach, wciąż jest gorące! Do diabła!” Mając problemy nawarstwiające się jeden na drugim, nie mogła powstrzymać się od irytacji. Z jakiegoś powodu jej irytujące spojrzenie sprawiało, że przypominała płaczliwą dziewczynkę z sąsiedztwa, co bawiło Matthew.