Rozdział 6 Małe cielę
W żartobliwym nastroju trzymałam jego twarz w dłoniach i kazałam mu spojrzeć na mnie. „Kto twoim zdaniem jest ładniejszy? „Obiad” Lyle'a czy ja?”
„Ty” – odpowiedział natychmiast z niewinnym uśmiechem na twarzy. Gdybym nie znała jego osobowości, mogłabym pomylić go z czystą, pobudliwą dziewicą.
Jeśli mam być szczera, moje serce zabiło szybciej na jego słodkie słowa. Ale wiedziałam też, że nie można ufać wszystkiemu, co mówi mężczyzna, zwłaszcza, gdy chce cię mieć w swoim łóżku. „Mówisz tak, jakbyś ty też z nią spał”.
„Mówisz tak, jakbym nigdy z nią nie spał”. Odjęło mi mowę. „Ale dlaczego?”
Zamiast odpowiedzieć, podniósł mnie z podłogi i zaniósł aż na kanapę w salonie. „Hej!” spanikowałam, próbując mocno zacisnąć nogi i uciec od niego.
Jakby spodziewając się mojej reakcji, nie tracił czasu, wcisnął się między moje nogi i zapiął je wokół swojej talii. Gdyby Lyle zobaczył nas w tak kompromitującej sytuacji, mógłby po prostu wybuchnąć wściekłością. Ta myśl bardzo mnie rozweseliła.
Christopher zaczął rozpinać mi koszulę. „ Wiem, że o mnie myślałaś. Kichałam cały dzień.” „Chyba się przeziębiłeś” odparłam, próbując odsunąć jego ręce.
Korzystając z mojego krótkiego rozproszenia, zrezygnował z próby zdjęcia mi koszuli i od razu wsunął ręce pod moją koszulę. „Kłamca”.
Nie mogłem temu zaprzeczyć.
Odebrał moje milczenie jako odpowiedź twierdzącą, chichocząc, zanim przycisnął swoje ciepłe usta do moich. Uwięziona pod ciężarem jego ciała w połączeniu z jego zaciekłymi pocałunkami, ledwo mogłam oddychać.
„C-Czekaj...” wyjąkałam między pocałunkami. „Jestem głodna... Najpierw chcę zjeść kolację-” „Upewnię się, że cię napełnię.” „Mówię poważnie.”
„Ja też jestem głodny, cielę” – odpowiedział ze szczerym spojrzeniem. „Pozwól mi napić się z ciebie, proszę?” Cielę?
Uległam i leżałam tam bez ruchu, pozwalając mu robić ze mną, co tylko chciał. Wyraźnie zadowolony z mojej odpowiedzi, uśmiechnął się do mnie słodko.
Kiedy skończył, odepchnęłam go od siebie, żeby wstać i ugotować kolację. Jakby wiedząc, że zrobię karmelizowaną wieprzowinę, wtulił twarz w moją szyję. „Chcę karmelizowaną wieprzowinę”.
Jeśli byłam „małym cielęciem”, to on musiał być rozpieszczonym kotem zamku.
Przyglądał się, jak krążę po kuchni, natychmiast podszedł do mnie i objął mnie od tyłu, gdy tylko usiadłam w jednym miejscu.
„Czy zamierzasz użyć cukru?” zapytał, opierając brodę na mojej głowie. „Tak. Dlaczego?”
Gotowałem karmelizowaną wieprzowinę; oczywiście zamierzałem użyć cukru. Odpowiedział swobodnie: „Nic. Po prostu nie lubię jeść słodkich rzeczy”. „To dlaczego chcesz karmelizowaną wieprzowinę?” „Uwielbiam wszystko, co ugotujesz”. Wzruszył ramionami.
Po usłyszeniu tego moje początkowe zdenerwowanie przerodziło się w rozbawienie i zaśmiałem się. Mając na uwadze jego preferencje, upewniłem się, że dodałem jak najmniej cukru podczas gotowania karmelizowanej wieprzowiny.
Jednak wieprzowina okazała się smaczniejsza, niż sobie wyobrażałem, i nie mogłem się zmusić, żeby zjeść więcej niż jedną porcję. Tymczasem Christopher pochłaniał jedzenie z apetytem.
Przez ułamek sekundy zastanawiałam się, czy coś jest nie tak z jego kubkami smakowymi.
„Chyba nadal wolę smak mojego małego cielaka” – powiedział mi, gdy tylko wytarł usta po kolacji. Przewróciłam oczami.
„Czemu nie jadłeś? ! myślałem, że mówiłeś, że jesteś głodny.”
„Byłam zbyt zajęta podziwianiem twojej ślicznej buzi” – wymyśliłam wymówkę, wymuszając suchy uśmiech. Roześmiał się. „Mała rozpustnica”.
Instynktownie się cofnęłam, gdy pochylił się i spróbował mnie pocałować, ale nie zdawałam sobie sprawy, że jedną ręką trzymał już tył mojej głowy, pozwalając mu pogłębić pocałunek.
Jego giętki język, na którym pozostał posmak karmelizowanej wieprzowiny, przesunął się między moimi wargami i wsunął do moich ust.