Rozdział 2 Nie będę tego żałować
Słowa Emily sprawiły, że oczy mężczyzny lekko się zwęziły. Jego głos, przepełniony zaskoczeniem, brzmiał ostro. „Pani, czy jest pani pewna tego? Jestem niepełnosprawny. Jeśli mnie pani poślubi, prędzej czy później będzie pani tego żałować”.
Emily nie odpowiedziała mu bezpośrednio. Zamiast tego jej spojrzenie nie zamigotało, gdy zapytała: „Czy kiedykolwiek porzuciłbyś swoją żonę dla innej kobiety?”
„Oczywiście, że nie” – odpowiedział bez wahania, stanowczym tonem.
„W takim razie ja też nie będę tego żałować” – powiedziała Emily, jej determinacja niewzruszona. „Jeśli się zgodzisz, wyjdę za ciebie”.
Widząc szczerość w jej oczach, mężczyzna nie miał powodu, by odmówić. Z powolnym, rozważnym skinieniem głowy odpowiedział: „No dobrze, bierzmy ślub”.
I tak oto ślub Emily — ten, który prawie został odwołany — odbył się zgodnie z planem.
Mając za świadka księdza, wymienili przysięgi pewnym głosem.
Wychodząc z kościoła Emily miała dziwne poczucie nierealności.
Właśnie wyszła za mąż za mężczyznę, który jeszcze kilka godzin wcześniej był dla niej zupełnie obcym człowiekiem.
Spychając wózek inwalidzki męża ze schodów, nagle coś sobie uświadomiła. „A tak w ogóle, to nawet nie wiem, jak masz na imię”.
„Liam Riley” odpowiedział spokojnym głosem.
Oczy Emily rozszerzyły się ze zdziwienia. „Czekaj, ty jesteś Liam Riley? Najstarszy syn rodziny Riley?”
Liam dostrzegł szok na jej twarzy i uśmiechnął się z nutą kpiny.
„Co się dzieje? Teraz, gdy wiesz, że wyszłaś za mężczyznę, którego wszyscy uważają za nieudacznika, żałujesz tego?”
Historia Liama, najstarszego syna potężnej rodziny Riley, była dobrze znana w całym mieście.
Jego matka zmarła przy porodzie, a ojciec ożenił się ponownie.
Później wypadek samochodowy sparaliżował Liama, przez co wielu uważało go za nieudacznika.
Kiedy jego macocha urodziła syna, stał się jeszcze większym wyrzutkiem w rodzinie Rileyów.
Gdyby nie jego babcia, Ivy Riley, która zawsze go broniła i chroniła, Liam prawdopodobnie zostałby porzucony już dawno temu i musiałby zmagać się z o wiele większymi problemami niż ktoś żyjący na ulicy.
Liam uważał, że żadna zdrowa na umyśle kobieta nie wyszłaby dobrowolnie za mąż za takiego mężczyznę, chyba że zależałoby jej na pieniądzach.
Nie był po prostu niepełnosprawny – był zaniedbanym synem rodziny Riley. Spodziewał się, że Emily będzie rozczarowana.
Był przygotowany na to, że na jej twarzy pojawi się cień żalu i goryczy.
Ku jego zaskoczeniu, spojrzała na niego nie z litością czy pogardą, ale z głębokim, niewypowiedzianym zrozumieniem, jakby widziała w nim to, kim naprawdę był – kolejną duszą porzuconą przez tych, którzy powinni go kochać.
Wyciągając rękę, ujęła go delikatnie i z siłą. „Już ci powiedziałam. Gdy podejmę decyzję, nie będę jej żałować. Teraz, gdy jesteśmy małżeństwem, zadbam o to, żebyś miał prawdziwy dom – taki, który jest ciepły i pełen troski”.
„Czy tak?” Głos Liama był przesiąknięty wątpliwością, jego sceptycyzm był wyraźny. „Zobaczmy zatem”.
Nie uwierzył jej.
Z ciekawością zastanawiał się, jak długo uda jej się utrzymać tę fasadę, skoro zda sobie sprawę, że nie może już nic na nim zyskać.
Samochód zatrzymał się przed nimi, przerywając jego rozmyślania.
„Chodźmy” – powiedział Liam rozkazującym tonem.
Emily zatrzymała się, w jej oczach migotała niepewność. „Dokąd się wybierasz?”
„Do domu, oczywiście” – odpowiedział z cichą pewnością. „Jesteśmy teraz małżeństwem, więc naturalnie będziemy mieszkać razem”.
Dom?
Te słowa sprawiły, że serce Emily zabiło szybciej.
Przypomniał jej dom, w którym mieszkała z Ethanem – ten, który tak ciężko budowała na potrzeby ich wspólnej przyszłości.
Ale teraz, gdy była żoną Liama, wiedziała, że musi zerwać więzi ze swoją przeszłością.
Z głębokim oddechem odwróciła się do niego i powiedziała: „Najpierw muszę się zająć kilkoma rzeczami. Czy mógłbyś podzielić się ze mną swoimi danymi kontaktowymi i adresem? Wprowadzę się, jak tylko skończę”.
Liam uniósł brew, jego spojrzenie było przenikliwe. „Nie chcesz, żebym cię podwiózł?”
„Nie, wszystko w porządku” – odpowiedziała stanowczym, ale łagodnym głosem. „Poradzę sobie sama. Nie chcę cię niepokoić”.
Nie sprzeciwił się. Po wymianie danych kontaktowych wsiadł do samochodu i odjechał.
Pół godziny później Emily stanęła przed mieszkaniem, które kiedyś dzieliła z Ethanem. Klucz przekręcił się w zamku, a drzwi skrzypnęły, odsłaniając przestrzeń wypełnioną wspomnieniami.
Weszła do środka, przyglądając się każdemu znanemu szczegółowi: obrusowi i doniczkowym roślinom. Każdy element wyposażenia został przez nią starannie dobrany, dzięki czemu czuła się jak w domu.
Ale teraz wszystko to przypominało więzienie. Bez chwili zastanowienia ruszyła w stronę dekoracji, zrywając je, wyrzucając rośliny i wrzucając wszystko do kosza.
Postanowiła zacząć od nowa, a to oznaczało pozostawienie przeszłości za sobą, bez względu na to, jak bardzo bolała.
Gdy już oczyściła resztki swojego dawnego życia, zaczęła pakować swoje rzeczy. Zagubiona w myślach, nie usłyszała odgłosu zbliżających się kroków.
Ethan, nie mogąc się powstrzymać, stanął w drzwiach, z twarzą pełną szoku i niedowierzania. Nie mógł już dłużej tego powstrzymywać. „Emily, co ty, do cholery, robisz?”