Rozdział 345
Tata i mama od razu pojechali do szpitala. Christophera nie było. Ciocia Mel była oszołomiona, widząc moich rodziców. Potem powoli skinęła głową i powiedziała: „Isabella, teraz jesteśmy kwita”.
Mama zakrztusiła się łzami i złapała ciotkę Mel za ręce. Nie, Sophia. Życie Eleny zawdzięczamy Aleksandrowi.
Po usłyszeniu słów mamy, dzielna fasada, którą ciocia Mel pokazywała, w końcu runęła. Z jej oczu popłynęły łzy. „Nie mów tak, Isabella. To wszystko karma. Wiem to”.