Rozdział 118 Telefon brzęczy
Poranne słońce wpadało do pokoju, a powieki Emily otworzyły się, wciąż pod ciężarem snu. Przez kilka zdezorientowanych sekund po prostu wpatrywała się w materiał koszuli, kilka cali od jej twarzy, stopniowo zdając sobie sprawę, że to klatka piersiowa Liama była jej poduszką. Fala nerwowości ją ogarnęła.
Emily ostrożnym, ledwie zauważalnym ruchem podniosła głowę, by zerknąć na Liama, który spał obok niej głęboko.
Jej umysł pędził od pytań. Kiedy dołączył do niej w łóżku?