Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 101
  2. Rozdział 102
  3. Rozdział 103
  4. Rozdział 104
  5. Rozdział 105
  6. Rozdział 106
  7. Rozdział 107
  8. Rozdział 108
  9. Rozdział 109
  10. Rozdział 110
  11. Rozdział 111
  12. Rozdział 112
  13. Rozdział 113
  14. Rozdział 114
  15. Rozdział 115
  16. Rozdział 116
  17. Rozdział 117
  18. Rozdział 118
  19. Rozdział 119
  20. Rozdział 120
  21. Rozdział 121
  22. Rozdział 122
  23. Rozdział 123
  24. Rozdział 124
  25. Rozdział 125
  26. Rozdział 126
  27. Rozdział 127
  28. Rozdział 128
  29. Rozdział 129
  30. Rozdział 130
  31. Rozdział 131
  32. Rozdział 132
  33. Rozdział 133
  34. Rozdział 134
  35. Rozdział 135
  36. Rozdział 136
  37. Rozdział 137
  38. Rozdział 138
  39. Rozdział 139
  40. Rozdział 140
  41. Rozdział 141
  42. Rozdział 142
  43. Rozdział 143
  44. Rozdział 144
  45. Rozdział 145
  46. Rozdział 146
  47. Rozdział 147
  48. Rozdział 148
  49. Rozdział 149
  50. Rozdział 150

Rozdział 2

Ponieważ lekarze byli pewni, że Tina nie ma szans na wybudzenie się, Toby zgodził się na prośbę Sonii.

Ale on zawsze był wobec niej obojętny i zimny.

Sonia podniosła brodę i spojrzała mu prosto w oczy, nie mrugając. „Jestem twoją żoną. Dlaczego miałbym się wyprowadzać, skoro ona się wprowadza?

Toby natychmiast spojrzał w tamtą stronę, wyraz jego twarzy powoli się zmienił, a ciemność w jego oczach stawała się coraz bardziej przerażająca. "Dlaczego? Bo według Tiny, to ty sześć lat temu wjechałeś w nią swoim samochodem!”

Przez chwilę Sonia przyglądała się jej, a potem na jej twarzy pojawił się gorzki uśmiech. „A co jeśli powiem, że nie? Czy mi uwierzysz?

Toby podchodził do niej krok po kroku. W końcu zapędził ją w kąt i warknął chłodno: „Myślisz, że bym ci uwierzył?”

Spojrzał na nią ciemnymi oczami, a w jego oczach nie było nic prócz obrzydzenia.

„ Jesteś kobietą chorą psychicznie. Nie mogę się doczekać, aż odwdzięczę się Tinie za jej cierpienie sto i tysiące razy!” Twarz Toby'ego była pełna chłodu.

Sonia była zaskoczona, widząc bezwzględność w jego oczach.

Minęło sześć lat; myślała, że uda jej się przełamać jego obronę, chociaż trochę.

Lecz jego serce pozostało lodowate.

„ Nic takiego nie zrobiłem!” Sonia mocno zacisnęła usta.

Toby spojrzał na nią z wyższością. Jego ciemne oczy były zimne i nie było w nich ani odrobiny ciepła. „Jesteś mądrą kobietą. Powinieneś wiedzieć, co robić.”

Po tych słowach wyszedł, pozostawiając pokój pełen samotności.

Sonia spojrzała na siebie w lustrze, bladą i wyczerpaną.

Nie potrafiła rozpoznać osoby w lustrze.

Na początku była taką dumna osobą, a w tym związku stała się bardzo zwiędła.

Jakie to śmieszne.

Po długim czasie powoli odetchnęła z ulgą. Czas najwyższy, żebym się odpuścił...

……

Następnego ranka Toby zabrał Tinę do szpitala na badania kontrolne.

Sonia stanęła przed lustrem. Zdjęła fartuch, który nosiła od sześciu lat, włożyła białą sukienkę i zeszła na dół z walizką.

Tyler oglądał telewizję ze skrzyżowanymi nogami, gdy ona schodziła na dół. Powiadomiwszy ją, podniósł wzrok i zawołał: „Hej! Dokąd idziesz?”

Słysząc to, Sonia tylko lekko na niego spojrzała. Po czym zignorowała go i poszła prosto do drzwi.

Gdy Tyler dostrzegł sytuację, szybko zrobił krok naprzód i zimnym wzrokiem chwycił jej bagaż. „Czy jesteś głuchy? Czy nie słyszałeś jak do ciebie mówiłem? Czy posprzątałeś pokój? A co ze śniadaniem? Dokąd myślisz, że idziesz?

Miał zaledwie szesnaście lat, a już nie dość, że nie miał szacunku do swojej bratowej, to jeszcze odważył się wydawać jej polecenia i narzekać.

Sonia po kolei oderwała palce od bagażu i z zimnym wyrazem twarzy powiedziała: „Słuchaj, ty mały draniu: od tej chwili nie będę cię już tolerować”.

Mimo że nie włożyła w to zbyt wiele siły, krzyknął celowo: „Mamo! Mama! Chodź tu! Ta suka mnie prześladuje!”

„ Co się stało, Tyler?”

Kiedy Jean zeszła na dół, żeby zajrzeć, jej twarz natychmiast zrobiła się czerwona. Zrugała i uderzyła Sonię miotełką do kurzu. "Mój Boże! Jak śmiesz dręczyć mojego syna, ty suko! Zabiję cię!”

Przecież ta starsza kobieta już jej wcześniej nie uderzyła.

Powtarzała sobie, że musi to znieść dla dobra Toby'ego. Ale tym razem...

Sonia błyskawicznie chwyciła miotełkę do kurzu i po mocnym pociągnięciu rzuciła ją na ziemię. Jej głos był zimny. „Nie waż się mnie więcej dotykać!”

Jean był natychmiast oszołomiony jej zachowaniem.

Gdy odzyskała przytomność, Jean krzyknęła: „Sonia Reed, czy ty zwariowałaś!?” „Namówię mojego syna, żeby się z tobą rozwodził!”

W przeszłości, ze względu na babcię Toby'ego, zawsze starała się unikać konfliktów z Jean, a także dlatego, że nie chciała, aby Toby ją za to znienawidził.

Wcześniej się bała, ale teraz nie obchodziło jej to już nic więcej.

Sonia odpowiedziała tylko lekkim tonem: „Rób, co chcesz”.

Niezależnie od tego, jak krzyczeli ludzie za nią, opuściła rezydencję Fullerów z walizką.

Kilka sekund później przed drzwiami wejściowymi zatrzymało się czerwone Ferrari, a przystojny mężczyzna w samochodzie pomachał do niej. Hej, kochanie! Wskakuj!”

Sonia wsiadła do samochodu i razem odjechali.

تم النسخ بنجاح!