Rozdział 2 Życie dla bliźniaków
Cztery i pół roku później Emma nadal nie mogła wydostać się z nieszczęścia. Jedynym powodem, który ją podtrzymywał, była jej rodzina - matka, która nigdy jej nie opuściła, i dwa małe aniołki, których wcześniej nie mogła porzucić.
„Max, Lily! Twoja mamusia jest w domu!”
Słysząc wołanie babci, oczy małej dziewczynki rozbłysły. Szary blask rozświetlił najjaśniejsze gwiazdy. Zdjęła książkę z kolan i zsunęła się z łóżka. Śmiejąc się, stoczyła szybką walkę z bratem.
„Mamusia w domu! Mamusia w domu!”
Zaraz po tym, jak Emma położyła plastikowe zakupy na stole, bliźniaki rzuciły się na każdą z jej nóg. Widząc te radosne słodziaki, jej zmęczenie zniknęło. Uśmiechnęła się i delikatnie pogłaskała maluchy.
„Dlaczego tak szybko biegniesz? Będzie bolało, jeśli upadniesz.”
Pokazując swoje maleńkie zęby, Max stanowczo pokręcił głową. „Nie mogę spaść, mamusiu. Moje nogi są silne”.
„Moje nogi też” – powiedziała Lily, odrzucając swoje długie, gęste, falowane włosy. Wyglądała dokładnie jak mała Emma. Tylko kolor ich oczu był inny, a włosy Emmy zostały przycięte do długości ramion.
Jeśli chodzi o Maxa... był stuprocentową kopią tego szarookiego diabła. Mimo to Emma kochała ich tak samo mocno.
„Co kupiłaś, mamusiu?” Mały palec Maxa wskazał na plastikowe zakupy. „To dlatego się spóźniłaś?”
Radość Emmy nagle zgasła. Właśnie została zwolniona. Uraza Finnica wciąż płonęła. Nie pozwalał Emmie pracować, nawet jako dziewczynie z promocji sprzedaży.
Menedżer, który musiał zwolnić Emmę, poczuł żal. Wypłacił jej odprawę z własnych oszczędności, a także kilka prezentów.
„Książki z opowiadaniami? Mamusia mówiła, że musimy być oszczędni. Ale dlaczego kupiłaś ich aż tyle, mamo?”
„Spójrz na tę kostkę Rubika, Lily! To najnowsze wydanie. Musi być drogie!”
Emma musiała udawać uśmiech. Było jej żal bliźniaków. Wkrótce miały skończyć cztery lata i pójść do przedszkola, ale ich matka właśnie straciła pracę.
W swojej sypialni Emma westchnęła, patrząc na liczby w książeczce oszczędnościowej. Niewiele zostało. Odprawa od kierownika wystarczyła na utrzymanie się przy życiu przez miesiąc. Ale co z kolejnym miesiącem?
„Czy powinnam szukać tego szarookiego diabła i domagać się odpowiedzialności? Jego serce musiało się roztopić, gdy zobaczył Twins.
Sekundę później Emma mrugnęła i wyrzuciła rozpacz ze swojego umysłu.
„Nie. Ten okrutny człowiek nie zawaha się mnie zabić. Max i Lily mogliby w jednej chwili zostać sierotami, a nawet... pójść za mną do nieba.
„O czym myślisz, Emma?”
Słysząc głos Grace Martin, Emma spontanicznie włożyła książeczkę bankową do szuflady.
„Mamo, właśnie... obliczyłam wydatki i dochody na ten miesiąc. Jesteśmy bezpieczni” – skinęła głową, udając uśmiech. Jednak gdy znalazła kartkę papieru w dłoni matki, nie potrafiła ukryć niepokoju.
„Nie martw się. To nie jest rachunek” – Grace usiadła obok Emmy. Jej wyraz twarzy był nieco nerwowy i zabarwiony współczuciem. „To zaproszenie na ślub Finnica”.
Twarz Emmy natychmiast pociemniała. To imię nigdy nie przestało rządzić jej sercem. Nawet po tym, jak niezliczoną ilość razy ją poniżono, Emma nie chowała urazy. Była po prostu rozczarowana i próbowała go zrozumieć. Kiedyś próbowała znienawidzić Finnica, ale poniosła porażkę w ciągu kilku sekund.
„On się żeni?” Emma westchnęła podświadomie.
Zanim jej matka odpowiedziała, zaśmiała się sucho. „To wspaniale. To znaczy, że udało mu się o mnie zapomnieć. Nie będzie już przeszkadzał nam w życiu, mamo”.
Grace uśmiechnęła się smutno. Głaszcząc chude ramię córki, wyszeptała: „Emma, nie musisz być twarda cały czas. Jeśli chcesz płakać, płacz”.
„Nie jestem smutna, mamo. Właściwie to jestem ulżona. Teraz dla mnie liczą się tylko Twins”.
Emma dobrze ukryła smutek za swoim spokojnym głosem. Jednak jej oczy nie mogły udawać. Jej matka cierpiała, widząc jej przygnębienie.
„Mamo”. Nagle zza drzwi dobiegł cichy głos. Lily stała tam. Nowa książka, którą ciągnęła, prawie dotykała podłogi. Obok niej Max był zajęty pracą nad swoją nową kostką Rubika. „Mamy gościa”.
„Gość? O tej porze?”
„Tak, usłyszeliśmy pukanie do drzwi.” Max skinął krótko głową, po czym przetasował kostkę Rubika, tak że kolory były nieuporządkowane.
W jednej chwili Emma pogrążyła się w zmartwieniu. Bez zastanowienia podeszła do drzwi wejściowych.
Wyjrzała przez okno i zobaczyła kobietę w wieku swojej matki. Była schludna i charyzmatyczna. Emma ledwo dostrzegła migotanie pereł na broszce na jej lewej piersi.
Za kobietą stali dwaj ochroniarze. Byli w pełni czujni, nie wyglądali groźnie, ale wciąż podejrzanie. Mimo to Emma odważyła się spotkać ze swoim gościem.
„Dobry wieczór, panno Martin. Nazywam się Vivian Bell z Savior Group. Czy mogłaby pani poświęcić chwilę na pogawędkę?”
Emma mrugnęła niepewnie. Jej ręka nie chciała puścić klamki.
Obserwując wahanie dziewczyny, Vivian podała jej wizytówkę. Gdy tylko ją sprawdziła, Emma złapała oddech.
„Ona jest komisarzem? Dlaczego ktoś na tak wysokim stanowisku miałby się ze mną spotkać? A czy Savior Group nie jest znaną firmą w sąsiednim mieście? Czy to oszuści?”
„Tak naprawdę planowałem zobaczyć cię jutro po południu. Niestety, muszę wrócić do L City dziś wieczorem”.
Biorąc pod uwagę jej bardzo uporządkowaną mowę i spokojne zachowanie, Emma w końcu się zgodziła. Nawet jeśli kobieta była oszustką, nie było wiele, co mogłaby znieść. Konto Emmy umierało!
Kiedy weszła do salonu, Vivian dostrzegła otaczające warunki. Nie wydawała się przejmować niewielkim rozmiarem pokoju ani prostym umeblowaniem. Nie było śladu sarkazmu ani zniewagi. Po prostu rozejrzała się dookoła, uśmiechnęła do dzieci, a następnie zaczęła rozmowę.
„Savior Group szuka najlepszej sekretarki. Możecie się zastanawiać, dlaczego wkroczyłem. Ale nasz CEO jest bardzo wybredny. Przez ostatnie trzy lata zmieniał sekretarkę pięćdziesiąt razy”.
„Pięćdziesiąt razy?” Emma była zaskoczona.
„Prezes musi być naprawdę irytujący. Jego sekretarka nie wytrzymuje dłużej niż miesiąc” – powiedział Max, nie odrywając wzroku od Rubika.
Vivian uśmiechnęła się do tego genialnego malucha. Wydawała się zainteresowana Maxem, ale nie miała zbyt wiele czasu na pogawędki.
„Nasz CEO jest perfekcjonistą. Nienawidzi błędów i nie waha się zwalniać pracowników. Dlatego potrzebujemy dla niego idealnej profesjonalnej sekretarki”.
Oczy Emmy poruszały się tu i tam. Wniosek w jej umyśle był niewiarygodny. „Czy oferujesz mi tę pracę?”
„Masz rację, panno Martin. Przez ostatnie kilka tygodni przeprowadziliśmy wiele dochodzeń. Zatrzymaliśmy się po znalezieniu twojego CV”.
„Ale nigdy nie byłam sekretarką. Wcześniej pracowałam w marketingu. Mam niski stopień licencjata, nie magistra ani doktora. Czy możliwe, że jestem osobą, której szukasz?”
Vivian nie zmieniła wyrazu twarzy. Jej małe usta pozostały wygięte pod idealnym kątem. „Udało ci się osiągnąć stanowisko menedżera w ciągu zaledwie roku i dziesięciu miesięcy od twojego stażu. Miller Corporation nie ocenia pracowników bezmyślnie, prawda?”
Sekundę później Vivian położyła kartkę papieru na stole. „To jest rekompensata, którą oferujemy w pierwszym tygodniu, jeśli jesteś chętny”.
Emma wyciągnęła głowę, a za nią poszły bliźniaki. Kiedy zobaczyła liczby, Emma była oszołomiona. To wystarczy na miesiąc!