Rozdział 4 Nie możesz po prostu odejść
Daniel mimowolnie uniósł brwi i wstrzymał oddech. Obraził tylko trochę, ale nowy sekretarz już odważył się szczeknąć?
„Gdybym wiedziała, że CEO Savior Group jest tak niegrzeczny i arogancki, nie podpisałabym kontraktu!” Emma warknęła bez najmniejszego wahania.
Daniel sprawdził miny ochroniarzy i Vivian. Wszyscy byli spięci. Nikt nie odważył się ruszyć. Właściwie, tylko dziewczyna przed nim odważyła się szukać śmierci.
Daniel przyjrzał się uważnie Emmie. Kąciki jego ust lekko drgnęły. „Więc uważasz, że jestem niegrzeczny i arogancki?”
Zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, prychnął i pogłaskał czubek nosa długim palcem wskazującym.
„Kim jesteś? Jak śmiesz mnie oceniać? Nie masz poczucia wstydu i manier, co?!”
„Przepraszam, panie Harper”. Vivian odciągnęła Emmę. „Panna Martin właśnie podpisała kontrakt i to jej pierwszy dzień w firmie. Nie miała żadnego przeszkolenia ani nie czytała żadnych instrukcji”.
„To nie powód, żeby była wobec mnie niegrzeczna” – argumentował Daniel zimnym głosem. Sekundę później jego stopy zrobiły krok do przodu. Wsadziwszy ręce do kieszeni, Daniel pochylił się, aż jego oczy znalazły się na wysokości oczu Emmy. Był gotowy wybuchnąć. Jednak gdy tylko jego nos wyczuł znajomy cytrusowy zapach, zamarł.
Ten zapach? Czy to ta dziewczyna? Dlatego ośmiela się ze mną konfrontować? Wygląda trochę podobnie. Ale ma inny kolor oczu. Czy możliwe, że celowo je zakrywa, żeby nie zostać odkrytą?"
Wzrok Daniela zwęził się. Im bardziej skupiał się na oczach Emmy, tym były bliżej. Słyszał nawet westchnienia dziewczyny – ciche i łaskoczące uszy – zupełnie jak tamtej nocy.
Rozumiejąc intencje CEO, Emma mrugnęła. Zanim można było zobaczyć jej soczewkę kontaktową, pchnęła ramię Daniela z całej siły.
„Oskarżyłaś mnie o nieuprzejmość i niemoralność, ale spójrz! To ty pierwsza przekroczyłaś granicę. Pani Bell, przepraszam. Chcę anulować kontrakt. Nie chcę pracować z arbitralną osobą, która nie potrafi szanować innych”.
Vivian westchnęła z rozpaczą. Emma i Daniel spotkali się zaledwie kilka minut, ale dlaczego zachowywali się jak pies z kotem?
Tymczasem Daniel pokręcił głową lekko. Jego oczy zwęziły się na Emmę. „Czy my się już kiedyś spotkaliśmy?”
Emma się wzdrygnęła. Nie spodziewała się, że podejrzenia Pervert Demona mogą zostać wzbudzone tak szybko.
„Nie” odpowiedziała tak stanowczo, jak to możliwe. Jednak oczy Daniela stały się jeszcze bardziej wyostrzone.
„To dlaczego od dziesięcioleci żywisz do mnie urazę? Czy kiedykolwiek przejechałem ci po stopach moim supersamochodem? A może jakaś sekretarka celowo wysłała cię, żebyś sprowokował moje emocje?”
Dłonie Emmy zacisnęły się mocniej. Zdała sobie sprawę, że była lekkomyślna. Musiała być ostrożniejsza, jeśli chciała bezpiecznie uciec.
„Nie. Jestem po prostu rozczarowany, ponieważ okazuje się, że CEO Savior Group ma osobowość taką jak ty. Nie będziemy w stanie się dogadać, a co dopiero współpracować. Z tego powodu rezygnuję”.
„Uważasz, że coś jest nie tak z moją osobowością?”
Kąciki ust Daniela znów drgnęły. Z westchnieniem irytacji poluzował kołnierzyk.
„Abyś wiedział, z moją osobowością, Savior Group udało się rozwinąć w osiem obszarów biznesowych, zdobywając wiele prestiżowych nagród i stając się najbardziej wpływową firmą na świecie. Prawie wszystkie nagrody dla najlepszego CEO powędrowały do mnie. Myślisz, że mogę osiągnąć to wszystko z tak słabą osobowością jak twoja?”
Emma wstrzymała oddech. Jej oczy błyszczały odrazą i irytacją.
Daniel Harper może być świetny w biznesie, ale w kwestiach moralnych... wielkie zero! Porzucił dwójkę dzieci i kobietę.
„Jeśli uważasz, że jesteś idealny, to masz do tego prawo. Ale nikt nie może kontrolować mojego zdania. I przepraszam, jeśli podpisałem kontrakt zbyt szybko. Następnym razem upewnię się, że nie pokażę ci już swojej twarzy”.
Nadal ze szklanymi oczami, Emma zwróciła się do Vivian. „Pani Bell, przykro mi, że panią rozczaruję, ale rezygnuję dla dobra firmy. Przepraszam.”
Gdy Emma miała zamiar zrobić krok, Daniel zablokował jej drogę. Wyraz twarzy mężczyzny był teraz trudny do rozszyfrowania. Skrzywił się, ale z jego ust wyrwał się złowrogi śmiech.
„Myślisz, że możesz tak po prostu odejść?”
Sekundę później Daniel przemówił do mężczyzny stojącego dwa kroki za nim. „Jordan, czy nowe rozporządzenie zostało uchwalone?”
„Tak, proszę pana.”
Oczy Vivian nagle się rozszerzyły. „Jaki przepis?”
„Nie jesteś jedyną osobą, która ma dość zapamiętywania imion nowych sekretarek co miesiąc, pani Bell, ale ja też. Dlatego ustanowiłam nową zasadę”.
Wsadziwszy ręce do kieszeni, Daniel zaczął obchodzić Emmę.
„Po pierwsze, żaden pracownik nie może zrezygnować przed upływem trzech miesięcy pracy w tej firmie”.
Brwi Emmy uniosły się wysoko. Jednak, na ile było to możliwe, kontrolowała swoje miny. Nie mogła wyglądać na trzęsącą się.
„Po drugie, jeśli pracownik naprawdę chce odejść, może to zrobić... ale osoba zainteresowana musi zapłacić grzywnę”.
„Ile wynosi grzywna?” Emma zapytała głośno. Teraz odwróciła się na bok, ponieważ Daniel zatrzymał się tuż po jej lewej stronie.
Daniel przybrał czarujący, krzywy uśmiech. Po wolnym mrugnięciu pochylił się do przodu, przybliżając usta do ucha Emmy.
„Wynosząca trzykrotność oferowanego rocznego odszkodowania”.
Emma złapała oddech. Mimo że próbowała opanować szok, ta liczba była zbyt duża. Skąd mogła wziąć tyle pieniędzy?
„Danielu Harperze!” Vivian krzyknęła niespodziewanie. „Przestań sprawiać kłopoty swojej sekretarce!”
„Ona już nie jest moją sekretarką, ciociu. Właśnie zrezygnowała. Teraz musi zapłacić 720 000 dolarów Savior Group. Czy to nie jest opłacalne?”
Widząc, jak twarz Emmy blednie, Daniel uśmiechnął się z zadowoleniem. „Więc kiedy zamierzasz to przenieść?”
„Jeśli nie dogadujesz się z panną Martin, po prostu ją puść. Po co ją tak ściskać? Możemy znaleźć inną sekretarkę”.
Z zamkniętymi oczami Daniel podniósł jedną rękę w powietrze. Gdy tylko Vivian ucichła, złożył jej palce, aż pozostał tylko palec wskazujący.
„Musimy to też omówić, ciociu. Mam dość dawania szans ludziom, których zrekrutowałaś. Są niekompetentni”.
„Jordan jest kompetentny” – Vivian szybko zasugerowała. Jej elegancja nieco osłabła.
„Prawie kompetentny. Jest jeszcze jedno zadanie, którego jeszcze nie ukończył. Mimo że dałem mu ponad cztery lata. Na szczęście, nadal jest najlepszą osobą, jaką znam. Więc nadal go zatrzymuję”.
Jordan westchnął z rezygnacją, a Emma spojrzała w dół ze zdziwieniem.
„Rozumiesz wyraźnie, że nie będę w stanie zapłacić grzywny. Czy to nie oznacza, że zabraniasz mi rezygnacji?” – mruknęła.
„Tak, rzeczywiście. Mali ludzie, tacy jak ty, nie mogą mieć aż tyle pieniędzy”.
Nadal ze zmarszczonymi brwiami, Emma wyszeptała: „Nie lubisz mnie. Dlaczego mnie powstrzymujesz?”
Daniel prychnął sarkastycznie. Jego oczy nie chciały oderwać się od Emmy. Nadal był ciekaw prawdziwego koloru oczu dziewczyny.
„Nie zrozum mnie źle! Chcę cię tylko nauczyć, że podejmowanie decyzji nie powinno być pochopne”.
Emma chciała się kłócić, ale nie mogła. Była rzeczywiście winna. Sama podpisała kontrakt, nie potwierdzając, kim jest CEO. Co miała teraz zrobić?