Rozdział 101
W całym pomieszczeniu zapadła cisza niczym na cmentarzu. Wszyscy obserwowali Calhouna, czekając na reakcję po komentarzu Lillian.
Jej mąż szczypie ją spod stołu, a ona rzuca mu surowe spojrzenie. Miała już dość tych grzecznych gierek. Uspokajali się, miło spędzając dzień w swojej części rezydencji, gdy dziadek narzucił im kolację tylko dlatego, że Calhoun przyprowadzał jakiegoś biedaka na rodzinne przedstawienie.
"Benjamin, panuj nad swoją żoną, mamy tu gościa!"