Rozdział 110
Emilyna wróciła do domu z lodowej wycieczki z Alyssą i leniwie ruszyła do swojego pokoju. Marzyła tylko o tym, żeby się wyspać i może zapomnieć o swoich problemach. Lody trochę jej pomogły, ale gdy tylko wróciła do domu i zabrakło jej wspierającej głosu Alyssy, poczuła, że świat się wali i nie ma nikogo, kto by ją uratował.
Dosłownie nie miała nikogo. Jej rodzice przestali dzwonić, widząc, że odmawiała odbierania ich telefonów. Czasami tęskniła za ojcem, ale musiała ich karać za takie kłamstwa. Ciężko pracowała, aby zarobić na życie, a oni tam byli i wyciskali z niej pieniądze, jakby była niewolnicą.
Emilyna zdjęła sandały i przebrała się w wygodne ubrania. Nie wiedząc, co dalej zrobić, osunęła się na łóżko, mając nadzieję na sen. Zamknęła oczy i starała się nie myśleć o niczym. Ale za każdym razem obrazy Calhouna pojawiały się w jej głowie. Poruszyła się i odwróciła, bo sen nie chciał nadejść. W jakiś sposób zaczęła widzieć obrazy czasu, kiedy kochał się z nią na jej łóżku. Wtedy dowiedziała się, że to był Calhoun Lawson, multimiliarder, a nie prostytutka, za którą go uważała.