Rozdział 115
Lillian Lawson chodziła w kółko po swoim pokoju. Właśnie uniknęła upokorzenia dzięki zwykłemu szczęściu. „Ten chłopak ośmielił się doprowadzić do mojego aresztowania!” – warknęła ze złością.
„Musimy działać szybko! Ta głupia dziewczyna, którą przyprowadził do domu, musiała mu powiedzieć o twojej wizycie!” – powiedział Benjamin.
„Nawet jeśli tak, to on chciał mnie aresztować za to, że ją trochę rozwścieczyłam? Cholera!” krzyknęła Lillian. „Spójrz, jak nisko upadliśmy, Benjamin! Prawie mnie aresztowali! Wysłali na modlitwę! O mój Boże!” wykrzyknęła, trzymając się za głowę.