Rozdział 112
Veronica była oszołomiona uściskiem, który pojawił się znikąd. Następnie zaczęła zawodzić, odpychając Mathew. „Waa… Matthew, ty bezmózgi gnoju! Dlaczego mi to robisz?! Czy nie zdajesz sobie sprawy, jak nieszczęśliwa byłam ostatnio? Co zrobiłam w poprzednim życiu, że na ciebie wpadłam? Gdyby nie ty, nie natknęłabym się na tyle gówna! Waaa… Skurwielu, wiedziałeś, w jakie kłopoty jestem, a nadal próbujesz mnie nastraszyć! Nienawidzę cię! Waa…”
Od kiedy Veronica poznała Matthew, jej spokojne życie powoli zamieniło się w chaos. Myśląc o wyboistych drogach i byciu na skraju śmierci, mogła zemdleć z powodu presji. Stawała się jeszcze bardziej przerażona, gdy była zbyt analityczna wobec szybko zmieniających się emocji Matthew. Dlatego, gdy mężczyzna nagle ją objął, pomyślała, że tylko ją drażni. Gdy jej frustracje sięgnęły zenitu, załamała się jak zagubione dziecko.
Ponieważ jej płacz był zbyt nagły, Matthew pośpiesznie na nią spojrzał i dopiero po chwili podszedł do niej. Złapał ją za ramię i pogłaskał jej policzek prawą ręką, próbując otrzeć łzy z jej policzka kciukiem: „Wyglądasz brzydko, gdy płaczesz”. Jest taka głupia, tak głupia, że to boli...